Jeszcze więcej widocznych spoilerów może umieść...

no wlasnie o to chodzi ze nie wiadomo i wlasnie to daje do myslenia... poza tym zaden z kandydatow nie byl jakos szczegolnie przedstawiony jako ten lepszy.. taki film musial byc apolityczny bo gdyby wygral ktorys z kandytatow to bylaby wyrazna sugestia tworcow ze uwazaja za lepsze rzady demokratow czy republikan.. a ten film nie mial byc o tym.. za pomoca slabego watku ze niby od jednej osoby zaleza losy swiata (tak jakby wybieral prezydenta na 50 lat i tak jakby mialo to jakies znaczenie w naprawde waznych kwestiach no ale ok) film pokazuje przede wszystkim wypaczenie systemu gdzie kandydaci rezygnuja ze swoich pogladow zeby tylko wygrac i zdobyc wladze.. a po drugie pokazuje teoretyczna sytuacje kiedy glosy rozlozone sa po rowno i od jednej osoby ktorej glosu nie policzono zalezy wybor prezydenta... to ma dawac do myslenia przede wszystkim w tym kontekscie ze w demokracji kazdy z nas powinien chociaz troche sie interesowac zyciem swojego kraju i chodzic na wybory.. takie bylo zalozenie tworcow.. a to ze niezaleznie od wyboru najprawdopodobniej i tak bedzie wszystko po staremu to juz inna bajka :)

Super komentarz. Chyba faktycznie jeden głos obywatelski niczego nie zmieni , a film to teoretyczne rozważania, że jednak 1 głos decyduje o wszystkim. Bez względu na realia to film zrealizowane sugestywnie, szczególnie jeśli chodzi o dziewczynkę, "głos" dziecka pełnego nadziei na przyszłość. Jak dla mnie rewelacja 9/10

Gdyby nie zepsute zakończenie to film byłby w całości bardzo dobry. Według mnie (to moja opinia i można się z nią nie zgadzać) za dużo słów na koniec w wykonaniu Costnera, bo gadał i gadał trochę za długo - tak, że na końcu nie wiadomo było, co powiedział na początku. Brakowało mi tu jednego dobitnego, zapadającego w pamięć zdania podsumowującego kampanię obu kandydatów. A tak na marginesie - wspaniale pokazano jak kandydaci na prezydentów i nie tylko robią wszystko, żeby przypodobać się wyborcom; obiecują im wszystko nawet wbrew własnym przekonaniom, a potem mają tych, którzy ich wybrali głęboko w ..... To nie tylko Ameryka, ale każdy kraj na świcie. Polska też. Bohater grany przez Costnera to symbol każdego wyborcy, to nie była walka o jeden głos, to była walka o głos każdego wyborcy, ale pokazanie tego właśnie w ten sposób - 1 wyborca i 2 potencjalnych prezydentów - miała tylko otworzyć nam oczy i lepiej pokazać, co w każdych wyborach robią z nami wyborcami kandydaci na wysokie stanowiska w rządzie. Tak odebrałam ten film. Daję 8/10.