Może wcale nie jest tak niezwykły jak usiłuje być, ale ma swój specyficzny klimat, który potęguje muzyka i bardzo ładne ujęcia. Akcja toczy się wolno i jest dość przewidywalna (mimo wszystko), ale mnie film nie znudził. To jest film o miłości, cierpieniu i lojalności. Choć pozostaje na końcu kilka niedopowiedzeń, nie drażni mnie to. Najważniejsze przesłanie to dla mnie kwestia, którą wypowiada Anna w sali konferencyjnej: pragnę jedynie spokoju i szczęścia... JEDYNIE...
Moja konkluzja:
Wyobraźnia jest piękna, ale gdy przeradza się w kłamstwo staje się trucizną...
(Film przypomina mi Malenę z Monicą Bellucci)