przychylam się do tej opinii. Film zrobiony by na siłę podłechtać "kolorowych". Po prostu głupi.
i ten tytuł. "Moje wielkie (coś tam)". Po "Moim wielkim greckim weselu" rozpoczęła się tendencja do nadawania tego tytułu kolejnym, w ogóle nie związanym ze sobą filmom. Po co sztucznie wytwarzać u polskiego widza, że mamy do czynienia z jakimś cyklem?
A jednak przyczyna jest. I to bardzo oczywista.
Otóż, gdy z góry wiadomo, że jakiś film to gniot i zachodzi obawa, że się nie sprzeda, wtedy "specjaliści" od marketingu natychmiast preparują tytuł podobny do jakiegoś dawnego hitu kinowego. Bo to jedyna szansa, że ludzie przyjdą na film.