Bałem się przed wszystkim czy sprosta moim oczekiwaniom. Wszak pierwsza produkcja Miyazakiego nie koniecznie musiała oznaczać arcydzieło. Zastanawiałem się czy technicznie anime z 84 roku nie będzie w obecnych czasach odstręczać.

Wszystkie moje obawy były całkowicie bezpodstawne. Film mnie zachwycił jak zresztą inne dzieła tego reżysera. Być może stało się tak gdyż nie wzbudzałem w sobie dużych oczekiwań. Z drugiej strony nawet jeśli bym oczekiwał arcydzieła na miarę "Spirited Away" to bym się nie zawiódł. Można pisać o tym filmie naprawdę wiele. Ja wspomnę tylko o niesamowitym klimacie na jaki się składa obraz, muzyka i opowiadana historia.

Film przypominał "Księżniczkę Mononoke", lecz w żadnym wypadku nie mamy tu do czynienia z powielaniem schematu (właściwie powielać musiałby "Księżniczka" bo jest filmem późniejszym). Filmy różnią się i światem w którym dzieje się akcja i charakterem głównych bohaterów. Przesłanie obu filmów jest jednak właściwie takie same. Człowiek musi się nauczyć współżyć z przyrodą, bo w innym wypadku skazany jest na porażkę. Na krótką metę można wygrać z naturą, lecz to do niej zawsze należy ostatnie słowo. Bo człowiek zapomina, że tak że jest częścią przyrody. Piękna epicka ekologiczna historia. Jak po wszystkich wcześniejszych filmach Miyazakiego czułem smutek gdy film się skończył, że trzeba się pożegnać z pięknym światem japońskiego mistrza.

Ponieważ "Księżniczka" wydaje mi się filmem bardziej dojrzałym, bardziej obfitym w niesamowite, zapadające w pamięć postacie "Nausice z Doliny Wiatru" daję 8/10. "Księżniczka Mononoke" wydaje mi się filmem zasługującym na 9/10 za to wszystko co dostajemy od Miyazkiego plus wspaniałe rysy charakterologiczne bohaterów, także (a może przed wszystkim?) tych drugoplanowych. Tego niestety mi zabrakło w "Nausice". Wszak jednak wciąż jest to bardzo mocne 8...