Wiadomym było, że nie będzie to ambitne kino. Mimo to jestem zaskoczony, jak ten film jest dobry.
Nie wspaniały, ale spodziewałem się klona ostatnich F&F (samochody w tle, karate, "karki"
przerzucają się przez ściany). Myślałem też, że skopiują klimat z Undergrundów, a podczas
wyścigów kierowcy będą się przekrzykiwać w docinkach, a obraz wokół aut rozmyje się do
niedorzeczności podczas używania nitro.
Nic z tych rzeczy. Need for Speed, ma najwięcej wspólnego z klimatem Hot Pursuit. I dzięki za to
reżyserowi i scenarzyście. Pierwsze skrzypce grają samochody, prędkość i policja. Nie ma namolnej
gangsterskiej muzyki, słychać tylko wydechy i silniki. Wybrano świetne auta, wiadomo, że chciałoby
się zobaczyć inne, które są naszymi ulubionymi, ale nie można narzekać. Fabuła jest :) Jak na rodzaj
filmu - na poziomie. Mimo, że historia jest przewidywalna, pościgi i wyścigi rekompensują wszystko.
Obsada bez wielkich gwiazd (no, z jednym wyjątkiem), spisała się bardzo dobrze. A Imogen Poots
jest śliczna :)
A ja jednak czułem niedosyt. Kiepska fabuła, bardzo słaba oprawa dźwiękowa i niezwykle wręcz przewidywalny scenariusz.
W całym filmie podobała mi się ledwie jedna scena, no może dwie, z czego jedna to ta "tragiczna".
Moim zdaniem zmarnowany potencjał, 6/10.
No cóż, wszystko rozbija się o oczekiwania. Naprawdę sądziłem, że to będzie coś w granicach 4/10.
W sumie ja się nachwaliłem i wystawiłem 7, Ty skrytykowałeś i dałeś 6/10 ;)