wspomnienie...
Hmmm... Film niezły i na pewno robił duże wrażenie w latach 50-tych, a jeszcze w "sprzyjających okolicznościach" na pewno oglądało się go dużo lepiej :)
Rezygnacja z ponurej scenerii dla ukazania dramatu ludzkiego i osadzenie akcji pod piękną, choć groźną Niagarą (w kolorze) to chyba nowość na tamte czasy. Widmo tragicznego finału ciąży od pierwszych scen filmu i jest obecne do końca. Nie udało się uniknąć trochę moralizatorskiej narracji. Ciekawa próba obsadzenia MM.

miły
Bardzo mi ly jest Twój komentarz, szczególnie dla mnie gdy piszesz o tych "sprzyjających okolicznościzch". Z perspektywy czasu i ja widzę masę mankamentów w tym filmie, ale jest on dla mnie ważny, bo wiąże się z osobistymi, miłymi przeżyciami. Pozdrawiam.

Ten film to przede wszystkim zjawiskowa Marilyn Monroe na tle malowniczej Niagary. Jej postać budzi największe emocje. Może w fabule trochę brakuje większej akcji - [spoiler] trochę szkoda, że postać Rose Loomis ginie tak szybko. Ale dziś nie da się nakręcić już takiego filmu. Niagara bez Marilyn? To niemożliwe.
Dlatego przydałaby się reedycja! Ostatnio coraz więcej starych filmów ma swoje powtórne premiery w kinach. Zobaczyć Marilyn w tej różowej sukni na dużym ekranie? To musi być coś!

Witam. W 1958 roku moja mama miała 8 lat ;) Ale ja z innej beczki. Też jestem z Dąbrowy i smutne to, że Pana marzenie odnośnie kina Bajka raczej się nie spełni...Pozdrawiam, Katarzyna

Kilkoro romantyków jednak wśród kinomanów pozostało...

Ciekawe czy autor komenrtarza jeszcze śledzi forum