Obsada tego filmu, ciekaw i różnorodna, zapowiadała ciekawą historię. Niestety na zapowiedziach się skończyło. Jak można było nie skorzystać z potencjału i przerobić powieść Dickensa na tak bezbarwne widowisko, trudno jest mi pojąć. Reżyser, którego debiutem była przecież "Emma", zbyt dosłownie potraktował słowo adaptacja i zamiast żywej historii, otrzymałem pustą ilustrację książki. To ja już wolę przeczytać książkę. W filmie nie ma nic. Nie widać nawet cienia próby przekuć powieści na film. O czym chciał zrobić film reżyser? O zmiennych kolejach losu? O upadku zła i triumfie dobra? O miłości? Było tyle możliwości. To co Dickensowi udało się pokazać słowami, McGrathowi nie udało się pokazać obrazami.
I tak materiał rozpłyną się w miałką nudę, a potencjał aktorów został zdeptany w ziemię. Wyjątkiem jest Plummer, który nie zniżył się do poziomu reżysera i chociaż w części wykorzystał możliwości, jakie niosła ze sobą rola Ralpha. Reszta niestety ginie w tłumie.
Czasami od przybytku może rozboleć głowa. McGrath z przybytkiem możliwości sobie nie poradził i po mimo kilku chwytających za serce s