Choć trudno powiedzieć. Jak ma się ochotę na fajnego akcyjniaka to Liberator, jak na coś poważniejszego to Nico. Bo też Nico to jedyny w miarę poważny film z Seagalem, lepszy niż zwykłe łubudu pokroju Wybrańca śmierci czy Szukając sprawiedliwości bo wychodzi nieco poza ramy gatunku. Mamy tu raczej coś na kształt sensacji wymieszanej z biografią i chęcią ujęcia całego życia bohatera. Coś co chyba próbowano powtórzyć w Out for Justice lecz tam wyszła zwykła naparzanka.
No, Seagal lepszych filmów nie ma. Krytyczna decyzja mimo, że Seagal grał tam 40 minut była i tak troszkę słabsza.