...z fenomenem Stevena Seagala zbiegło się z czasem kiedy ten film wyświetlano po raz pierwszy w polskich kinach. W ramach spotkania z kolegami ze studiów postanowiliśmy coś obejrzeć wspólnie w kinie. Grali akurat "Nico" więc na to poszliśmy. Nie lubię kina kopanego więc się nastawiałem emocjonalnie na umiarkowany dyskomfort, nie przewidziałem jednak ujemnych umiejętności aktorskich Seagala. Zapamiętałem sobie to nazwisko z postanowieniem żeby nigdy więcej mnie nie podkusiło by dać mu drugą szansę.
Jego sympatyzowanie z Putinem tylko potwierdziło te moje pierwsze negatywne wrażenia.