Oczywiście pamiętacie ten gag?
Polewaczka zatrzymuje się, by kierowca mógł prosić gwiazdora Bohdana Łazukę o autograf. A w tym czasie woda z polewaczki wlewa się przez uchyloną szybę boczną do środka taksówki marki Warszawa opuszczonej chwilowo przez kierowcę. Nieco później złodziej samochodów próbuje ukraść tę właśnie Warszawę. Lecz w momencie otwarcia drzwi auta wylewa się zeń wielka ilość wody, co przerażonego złodzieja skutecznie przepłasza.
Otóż w realu taka rzecz by się nie zdarzyła. Prawdziwa Warszawa zwyczajnie przeciekałaby i cała ta woda nie utrzymałaby się w niej. Żeby gag w filmie wyszedł, jeden egzemplarz pojazdu poddano trudnemu i bardzo pracowitemu uszczelnianiu.
Reżyser Tadeusz Chmielewski opowiadał później w jednym z wywiadów, że w sumie te dwie połączone ze sobą scenki z Warszawą okazały się bardzo drogie w proporcji do kosztu produkcji całego filmu. Reżyser twierdził, iż na etapie pisania scenariusza miał jeszcze szereg innych pomysłów na podobne gagi "techniczno-maszynowo-samochodowe". Lecz ze względu na cenę do zapłacenia - ostatecznie ich nie nakręcił.
jako ciekawostke moge dodac ze ta sztuczka nie wyszla by z zadnym samochodem, kazdy samochod ma otwor/otwory techniczne wlasnie po to zeby mogla z niego uciec woda, no i po to zeby drzwi bylo latwiej zamknac, jak by ich nie bylo to cisnienie powodowalo by ze trudno zamknac drzwi