... Kogo bawi ten zlepek kretyńskich, odciętych fabularnie (jak? Tu jest jakaś fabuła?) scen. Job jeszcze udawał film, robiąc sceny ze starych dowcipów, ale ten film to po prostu schizofreniczny montaż odklejonych motywów, który wygląda jak naćpany sen reżysera. Poważnie zastanawiam się nad tym, co podobało się naszym rodzicom i dziadkom. To, Kogle-mogle, przecież to są produkcję bez fabuły i jakiegokolwiek wątku przewodniego.