Świetne zdjęcia, wszystko skąpane w słońcu aż się nie chce wierzyć, że to Polska w dodatku za tej wstrętnej komuny. Ludzie radośni, problemy banalnę. Lekkie takie wszystko aż się chce oglądać. Chyba napiękniej pokazana Warszawa z wszystkich powojennych filmów.
Ale już fakt, że zarówno dyrektor państwowego "Maszynohurtu" (K. Rudzki) jak i jego asystent - biegle mówią po włosku, to jakby zbyt piękne, żeby było prawdziwe.
Jak Kazimierz Rudzki mówi po włosku, to ja wierzę nawet w takie cuda ;-) Film jak ze snu, Warszawa jak ze snu. Nawet teraz takiej stolicy nie zobaczymy. Dlatego ta komedia jest taka wyjątkowa.