Nie każdą książkę da się wzorowo zekranizować. Zwykle bardzo mnie drażni, kiedy reżyser wybiega za bardzo poza książkę. Ucieszyłem się, kiedy usłyszałem, że film ściśle trzyma się książki, która była fenomenalna. Może nawet ZA ściśle. Na samym końcu natłok wyjaśnień trochę psuje wrażenie z filmu. Nie udało się filmowcom w dwóch godzinach zmieścić WSZYSTKICH faktów z filmu. Dlatego końcowe podsumowanie dla kogoś, kto nie zna książki, mogą zabrzmieć trochę naiwnie. Książka - tak, ale w filmie ten zabieg był trochę nietrafiony.
Bardzo podobał mi się klimat filmu - dokładnie taki, jaki czuło się w książce. Ścieżka dźwiękowa dodatkowo go pogłębia, co ogromnie mnie ucieszyło. Film jednak nie jest w całości dobrze zrobiony. Posiada momenty bardzo dobrze zrobione, jednak występują również i te słabsze. W lepszych na pewno trzeba wymienić scenę pościgu przez miasto i towarzysząca jej muzyka oraz scena, w której Alex biegnie do kawiarenki internetowej (i te U2 w tle...) - przepięknie nakręcony motyw, bardzo przejmująco zrobiony. Gdyby film w całości trzymał takie tempo i klimat, z pewnością zasługiwałby u mnie na ocenę 10.

Ogólnie film można uznać za udany. Mimo słabszych momentów plasuje się u mnie w czołówce książkowych adaptacji. Uwielbiam Cobena za styl i pomysłowość. Muszę przyznać, że reżyser (wbrew moim oczekiwaniom na kolejną kaszanę) sprostał wyzwaniu i nakręcił przyzwoity dramat kryminalny.

Moja ocena: 8/10