Książka była świetna! Natomiast film nijaki. Ani to do sensacji niepodobne, ani nie trzymało w napięciu. Słabo. Chyba tylko przez sentyment do Harlana Cobena 5/10
Zgadzam się, film jest nędzny. Na szczęście trochę ratują go sceny pościgów z policją i jak główny bohater ucieka między pędzącymi samochodami na autostradzie...
Ogólnie bardzo nie pasuje w roli Becka Francois Cluzet, jest do tej roli za stary - w książce miał 25, a 8 lat później 33 lata. Wiem, że zawsze film nie do końca jest odwzorowany, ale to mi bardzo przeszkadza ;/
to tak jak ja... straszność;/ jakieś udziwnienia , wstawki na które po fascynacji książką patrzy się z niesmakiem... książką się zachwycałam więc polecam ją bo film jak dla mnie to nuda, zupełnie nie oddaje akcji i napięcia jakie buduje Coben w oryginale... szkoda.
Bardzo chciałam obejrzeć ekranizację książki Cobena, oczekiwałam czegoś naprawdę dobrego. Spotkało mnie rozczarowanie. :] O ile książkę pochłonęłam wręcz, o tyle film po prostu zmęczyłam.
Jak można było to tak spieprzyć.... Czytając książkę czułem się, jakbym sączył dobrą, starą wisky - po filmie mam odczucia jakbym pił tanie wino... Tragicznie dobrani aktorzy. Liczę na to, że kolejne ekranizacje będą sporo lepsze.
Nie czytałam książki, może dlatego mam opinię zupełne inną od waszej. Jestem w połowie filmu i czuję się dosłownie zmaltretowana. Nie trzyma w napięciu? Właśnie z tego powodu zrobiłam sobie przerwę, bo na moje nerwy tego napięcia jest zbyt dużo :) Sądzę, że czytanie książki i oglądanie ekranizacji nie idzie ze sobą w parze, zawsze większość będzie niezadowolona, dlatego staram się nie łączyć literatury z filmem, zbyt wiele razy się zawiodłam.
Po przeczytaniu książki zwraca się uwagę na każdy szczegół, denerwuje, że czegoś nie było, albo coś zostało dodane na potrzeby filmu.
Faktycznie reżyser na siłę starał się zrobić z tego filmu dramat o miłości. Bardzo uwypuklono ten wątek, że Arnold i Margot znali się już jako dzieci. W książce takie coś faktycznie uwiarygodniało postacie, ale w filmie tylko spowalniało tempo. Dodatkowo mimo że film to takie romansidło, to dano też stosunkowo brutalne sceny tortur. Zwłaszcza w scenie w parku jakoś to dziwnie kontrastuje.
Ale i tak najbardziej to na minus muzykę oceniam. Często taka bijąca po uszach jak w "Mechaniku" chociażby, tyle że tam ten psychodeliczny klimat był na miejscu. No i w scenach akcji to ona wciąż pozostaje smętna i nie dodaje ani trochę dynamizmu. Przy tym momencie gdy Arnold uciekał przed policją to strasznie ścieżka dźwiękowa kontrastowała z obrazem. Nie mówię o dodanych piosenkach, takich jak "With or Without You" U2, które fajnie się wpasowuję w film. To oryginalny soundtrack filmu coś tutaj nie przypasował.