Dla mnie zdecydowanie "Nie ma mocnych" jest najlepszą częścią trylogii. Bardzo podoba mi się ten swojski klimat który przewija się przez cały film, a także film jest wręcz kopalnią świetnych dialogów i często bardzo ponadczasowych, szczególnie w wykonaniu Kazimierza.
"Nie ma mocnych" ocena maksymalna, dla mnie arcydzieło, natomiast "Sami swoi" i "Kochaj albo rzuć" dwa oczka niżej.
Po pierwsze, ja nie jestem "każdy" i nie interesuje mnie kompletnie, co przyznają inni, bo ja wyrażam swój subiektywny pogląd.
Nie znam się? Człowieku, sam sobie przeczysz. Zakładasz temat porównawczy, a narzucasz swój wybór więc zastanów się, co robisz. Nasuwa się pytanie o sens założenia przez Ciebie tego tematu, skoro każdy, kto nie wybierze Twoich ukochanych Samych swoich, "nie zna się". Chyba nie na tym ma polegać dyskusja i wymiana poglądów.
Zdecydowanie dwójka najlepsza. Mija 20 lat, zgoda zapanowała między panami, powoli zapomina się o powojennej traumie. Ta część jest taka bardziej współczesna dla mnie. Pawlak na łożu śmierci, farbowany świniak i samolot z rozwolnieniem...dwójka zdecydowanie lepsza:)