Samotna matka ratuje dwoje dzieci w obliczu zagłady ludzkości wywołanej przez dziwne moce: kto otworzy oczy ten natychmiast ginie przez samobójstwo.
Co jest nie tak z filmem Bird Box? Praktycznie wszystko. Zacznijmy od tego, że jest łudząco podobny do Ciche Miejsce z 2018', który premierę miał jakieś 7-8 miesięcy wcześniej. Różnica jest jedynie taka, że w Bird Box nie można widzieć, a w A Quiet Place nie można wydawać żadnych dźwięków. Zarówno jeden, jak i drugi film nie przedstawia żadnej, najmniejszej genezy apokalipsy, a na psychę wsiadają nam dzieci i ciąża. Jakość fabuły jest w sumie do przyjęcia, ale jeśli mowa o logice zachowań bohaterów to obu filmom należy się w peirdol. Skupiamy się oczywiście na Nie Otwieraj Oczu (bo ten poprzedni już kiedyś zdążyłem zmieszać z błotem):
1. 48 godzin w łódce na rwącej rzece, z opaską na oczach, dwojgiem dzieci i klatką z papugami, a Sandra Bullock wciąż płynie lepiej niż Węgrzy na kajakach
2. Patrzenie zabija dosłownie wszędzie, tylko nie w domach. Czy ktoś tu próbuje powiedzieć, że coś co potrafi zmusić człowieka do samobójstwa nie potrafi wejść do środka? Zresztą, niejednokrotnie pokazują nam w filmie, że opaski na oczach prześwitują, i co, wciąż ich nic nie zabija?
3. Bohaterowie jadą autem z zamalowanymi szybami do sklepu po zapasy kierując się tylko GPS'em i czujnikami parkowania. Pomijam, że nigdzie by w rzeczywistości nie dojechali, choćby przez wzgląd na tysiące porzuconych na ulicach samochodów. Tak naprawdę zastanawia mnie dlaczego wracają z zapełnionym tylko do połowy bagażnikiem podczas gdy ewidentnie są uczestnikami APOKALIPSY.
4. Jakimi nadprzyrodzonymi prawami utrzymywana jest dostawa prądu i wody? Kto obsługuje elektrownie i wodociągi?
Ponadto mamy w ekipie geja, związek międzyrasowy, a najlepszy aktor umiera w pierwszej połowie filmu. Peirdol się Bird Box!