cubus14 Właśnie po to nie nadawała im imion - żeby próbować zaprzeczyć przywiązaniu. Traktując dzieci "przedmiotowo" o wiele łatwiej mogła radzić sobie z tą sytuacją (podejmować decyzje mniej emocjonalnie, co jak widzieliśmy i tak nie do końca było możliwe). Taka powiedzmy racjonalizacja.