więc, "Zdarzenie" uważam na pewno miał lepszy klimat pewnego niepokoju, "Nie otwieraj oczu" bardziej kojarzy mi się z "Komórka" (Cell z 2016), zmieszany z kilkoma innymi standardowymi survivalami np. niedawny "Cargo" też z Netflixa. Oczywiście film jest dobry, Sandra i dzieciaczki bardzo dobre.
Podobne skojarzenia, a jeszcze pewnie kilka innych obrazów, by się znalazło. Ciekawe od kogo pierwotnie powstały pomysły/ filmy o apokalipsie związanej z samobójstwami. Stawiam na Stephena Kinga, ale może ktoś ma inną opinię?
Zdarzenie było o wiele bardziej creepy. Tutaj każdy zabijał się w jakiś taki prozaiczny sposób, strzelić sobie w łeb, wejść pod auto. Tam to gościu wszedł do klatki z tygrysami, albo ktoś inny wszedł pod kombajn plus babcia wgniatająca swoją twarz w szybę. Tam byłam bardziej przerażona, tutaj raczej wiedziałam, że Mallory przeżyje. Chociaż film w sumie wyszedł ciekawy, ale ten dramatyzm jakoś się rozlazł pod koniec.
W '' zdarzeniu'' chociaż miałam przekonanie, że się natura wnerwiła(i słusznie sie zjeżyła). A tu, nie wiem co tu sie odwydziewa. Od czasów zdarzenia spierdzielam z polany jak wiatr po kłosach daje ostro:) czyli widz usidlony, film zostaje w głowie:)
Otóż to. Pierwsze przemyślenia już w trakcie oglądania filmu myślę "zajeżdża mi klimat Zdarzeniem" ale jak w "Zdarzeniu" wszystko się wyjaśniło co jest powodem masowych mordów tak, tu jedynie wiemy, że są to "istoty" które nie działają na czubków a wręcz ich zachęcają aby otworzyli oczy normalnym, a niewidomi z braku wzroku są odporni na owe istoty. Ale skąd one się wzięły? Dlaczego przybyły? Dlaczego skoro są takie cudowne (wg czubków) to powodowały chęć samobójstwa?
Czuje niedosyt, że nie ma odpowiedzi na główny aspekt w tym filmie.
Mam tak samo, niestety ostatnio panuje tendencja do pozostawiania widza z pytaniami, bo a nóż film odniesie sukces i będzie na czym zahaczyć sequel. Żal.
Może książka co nieco wyjaśnia? Na końcu jest informacja, że to na podstawie książki.
Dokładnie mam to samo, skończyłam to właśnie oglądać i pierwsze myśli powędrowały do filmu „Zdarzenie”. Ale tam było jakieś chociaż wyjaśnienie a tutaj odnoszę wrażenie że twórcy nie mieli pomysłu sami jak to wytłumaczyć...Ale film dość dobry, trzyma w napięciu do samego końca ...tylko to rozczarowanie potem do kitu:(
Wydaje mi się na podstawie obrazków wariata, że ma to coś wspólnego z Necronomiconem i prozą Lovecrafta.
Miałem oglądać ten film, ale teraz mam problem, ponieważ wielu pisze że "Zdarzenie" jest od niego lepsze, a był to jeden z najbardziej idiotycznych i niedorzecznych filmów jaki spłodziła kinematografia.
Mi pamietam coś w Zdarzeniu nie pasowało i czułam jednak jakieś tam lekkie rozczarowanie i choć nasuwa się porównanie z tym filmem to staram sie tego nie robić i uważam ze film jednak jest dobry! Także polecam ;)
Zdarzenie to był tak fatalnie zrobiony film, że ciężko bardziej. Źle zagrany, fatalne dialogi, koszmarna reżyseria i jednocześnie mega ciekawa historia. Faktycznie podobieństwo w fabule samo się nasuwa, ale jak dla mnie to Bird box to naprawdę dobrze zrobiony film, trzymający w napięciu, podczas gdy Zdarzenie jest zwyczajnie śmieszne. I nieudolne, zmarnowany potencjał.
No tak, bo teraz to jest w modzie nie lubić Shyamalana :) zapomniałem. Bywaj w modzie zosanka.
Nie wiem nawet co jest modne, a co nie jest. A nawet więcej - kompletnie mnie to nie interesuje. Shyamalana widziałam kilka filmów [kilka wyłączyłam po pierwszych minutach, tych nie liczę], Znaki mi się od biedy podobały, cała reszta to dla mnie przestylizowany bełkot. Poza Zdarzeniem, gdzie zupełnie serio, bolał mnie zmarnowany potencjał tego filmu. Gdyby zrobił to ktoś inny byłby to porządny sensacyjny, postapokaliptyczny thriller, a tak wyszedł potworek.
10? No bez przesady, nie było to arcydzieło. A jeśli chodzi o "zdarzenie" to rozchodzi się o pomysł, a nie wykonanie. Samemu wydawało mi się przesadzone, że niby ofiary traciły instynkt samozachowawczy, a mimo to potrafiły skończyć ze sobą w nie raz bardzo wymyślny sposób, jak choćby koleś z piłą łańcuchową.
Jak mi się coś podobało i dobrze się na tym bawiłam to daję od 9 do 10 :) Oceniam zawsze w obrębie danego gatunku. W tym przypadku - thriller. Poza tym te punkciki traktuję jako wyznaczniki dla mnie na przyszłość, a nie jakąś tam z góry narzuconą skalę ;)
Co do "Zdarzenia" to się zgadzam - pomysł super. Ale gra, dialogi, chaos reżyserski itp. to był dramat. Oczywiście, to jest tylko moja opinia i kwestia gustu.
Poza świetnym "Zdarzeniem" (2008) i przeciętną "Komórką" (2016) z podobnych klimatem jest też "Sygnał" (2007), "Inwazja" (2007) i chyba najlepszy z wymienionych "Pontypool" (2008). Dalszym krewnym są wszelkie wariacje "porywaczy ciał" (np. "Inwazja porywaczy ciał" z 1956).
Pełen szacunek, nie myślałem, że jest ktoś na Filmwebie, kto pamięta Inwazję porywaczy ciał!!!!
Nie widziałem "Quiet Place", ale za to bardzo szybko mi się film skojarzył ze "Zdarzeniem". Choć przez cały seans nie przypomniałem sobie nazwy. Zaje...e się ogląda z projektorem na białej ścianie :D
Mimo wszystko "Bird box" trzymał w napięciu do końca.
Pewnie dlatego że Ciche miejsce i Nie otwieraj oczu to dobre filmy, a Zdarzenie, poza kilkoma minutami scen samobójstw było... beznadziejne :D
Oglądając ten film, przychodziły mi do głowy skojarzenia z mniej znanymi horrorami japońskimi. Zaczynając od Spirali (2000), gdzie ludność jakiejś tam mieściny zaczynała wariować widząc wszędzie spirale, co zawsze kończyło się groteskową śmiercią, jak np. facet co wlazł do pralki, żeby się w spirale zmienić i umarł; Suicide Circle (2001) , tu już dosłownie - nagła fala samobójstw bez powodu albo (posiadający też amerykańską wersję, o której zapomnijmy) Puls, o ludziach popadających w depresje i znikających, zostawiając po sobie czarne plamy. We wszystkich to samo widmo nadciągającej i nieuniknionej apokalipsy i potwór bez "namacalnej" postaci.
Dziękuję ci Dobra Kobieto za tą wypowiedź, na pewno przy okazji sprawdzę te tytuły.
Zdarzenie miało w sobie więcej niepokoju fakt ale po jakimś czasie te ich ucieczki przed wiatrem były groteskowe. W nie otwieraj oczu ten wiatr był lepiej przedstawiony.