Bardo nie lubię filmów, w których od początku do końca wszystko się układa pomimo tego, że prawdopodobieństwo takich zdarzeń jest bardzo małe, jak dla mnie taki aż niepoprawny optymistycznie. Poza tym nie przemawia do mnie pomysł na film oparty na wydarzeń jednej rodziny wolałbym aby tego typu filmy pokazywały ogrom wydarzenia i skupiały się na masie a nie jednostce.
Nie do końca się z Tobą zgadzam. Z tego, co wiem nie istnieje żaden regulamin nakazujący kręcenie filmów katastroficznych wyłącznie w najbardziej pesymistycznym wymiarze. Dlaczego twórcy nie mieli opowiedzieć historii z happy endem? Czyżby szczęśliwe historie w grudniu 2004 r. nie miały miejsca? Miały.
A jeśli chodzi o ukazywanie ogromu wydarzenia, zamiast historii jednej rodziny, to powiem Ci szczerze, że ten film jest o wiele bardziej obiektywny, wiarygodny i przemawiający do wyobraźni, niż wszystkie te pseudockliwe i zakłamane relacje z wiadomości i dzienników.
najwidoczniej chyba nie wierzysz w cuda właśnie na przykładzie tej rodziny mamy taki cud najlepiej by było według ciebie żeby przeżył jeden rodzic albo jedno dziecko wtedy był by zachowany tragizm no ale to jest historia prawdziwa być może z dużą dozą nie prawdopodobieństwa które według ciebie jest bardzo małe jednakże możliwe do zaistnienia i czemu tylko na podstawie historii jednej rodziny żeby oglądający mogli wejść w korelacje z tymi osobami żebyśmy mogli wyobrazić sobie chociaż spróbować jak my byśmy się zachowali na ich miejscu a jak dla ciebie zły bo opowiada wydarzenia z perspektywy historii jednej rodziny to poszukaj jakiegoś filmu dokumentalnego na ten temat