Film interesujący, coś innego. Ale ja na jej miejscu zostałabym przy Redfordzie mimo jego propozycji jaką jej złożył. On naprawdę ją kochał pozwolił jej odejść, a jej mąż zgodził się aby za milion dolarów przespała się z innym. Gdyby naprawdę ją kochał nie pozwoliłby jej na to.
na pewno?
To doprawdy straszne uproszczenie. Fakt- jak byłam młodsza ten film lubiłam, teraz mnie nie zachwyca, ale nie znaczy że uważam że jest to tak prościutkie: Pozwolił się przespać, to nie kocha. Ja zastanawiałam się czy to miłość, ale nie ta kwestia, a te wszystkie pretensje później, ale chyba faktycznie można zinterpretować to też tak iż na tyle kochał, że nie potrafił sobie z tym poradzić. Ale to abstrahując od fabuły i tego iż jest wszystko skonstruowane dość sztucznie (akcja: bankructwo, kasyno, książę na białym koniu ratujący ich z opresji- to mam na myśli mówiąc o sztuczności, a nie o relacjach postaci, bo aktorzy grają świetnie)