Będąc samemu w domu, wieczorem, oglądając na 48'(lub jeszcze większym) telewizorze, głośniki ze wszystkich stron - horror 1 klasa. Co prawda nie oglądałem wersji japońskiej (ale nie przepadam za azjatyckimi filmami ;/), którą wszyscy tak zachwalają, ale remake amerykański strasznie mi się podobał. Oczywiście nie umywa się do remaku RINGU, to i tak Hollywood zrobiło kawał dobrej roboty.
Ale to oczywiście tylko moje zdanie. :)
Tylko nie próbuj mi wmówić, że był moment, w którym głośniki podkręcały klimat. W tym filmie nie było nawet chwili, w której był jakiś nagły dźwięk lub ruch mogący przerazić. Prawda jest taka, że najstraszniejsza była lalka w łóżeczku dla dzieci, ta trzymająca telefon co tak powoli odwracała główkę...