Gdyby nie fakt, że się nastukaliśmy przed filmem i w trakcie to bym chyba poszedł w kimę.
Tak przynajmniej mieliśmy zlewkę z "genialnej" gry aktorskiej Toma i tego jakie strzelał maski,
największa beka była w trakcie trwania bitwy powietrznej i tego jak małym pistolecikiem można
rozwalić robota, którego wcześniej mała kompania ludzi z bronią większego kalibru nie dała rady.
Generalnie film to ostra kiszka ale z względu na Morgana dałem ostateczną ocenę 3 a nie 1 aha nie
zapominam też o bardzo dobrej robocie jaką wykonali graficy ale to i tak nie uratuje filmu, który był
zwyczajnym skokiem na nasze portfele i umysły bo gdy wielka wojna atomowa zniszczy wszystko a
Scjentolodzy wyjdą z swoich bunkrów będą karmili tym gniotem jak również i "Na skraju jutra" ślepo
wierzących ludzi, że uratował ich Tom Cruise, który notabene został specjalnie przysłany przez
kosmitów aby uratował życie na tej planecie. Heh szkoda mi tylko samego Toma, który zwyczajnie na
stare lata sfiksował od popularności i zaprosił do tego domu wariatów jeszcze lepszego aktora niż on
sam jakim był Travolta. Pozdrawiam Kumatych ;)
Az luknalem wiki zeby sie upewnic - Travolta do wariatkowa scjentologicznego wstapil w 1975 roku, Cruise to wtedy odkrywal jak wacka maltretowac. Co do samego Travolty to polecam JEGO "wklad" w kino SF czyli "Battlefield Earth". Beka koszmarna.
akurat wymieniłeś dwa filmy Cruisea ktore w moim świecie sf nieżle namieszały.sa zajebiste.ale co sie dziwie.oblivion na 3 ludzka stonoga na 9.kto co lubi...heh
To chyba do kolegi wyżej mialo być..?
Ja mogę tylko polecić obejrzeć Ludzką Stonogę żeby się przekonać skąd taka wysoka ocena :)
Co się tyczy małego pistoleciku - zapominasz, że strzelał z niego facet, który konserwował drony i na wylot znał ich konstrukcję. Uwagi o scjentologach nijak się mają do tego filmu. Musisz mniej się stukać - może Ci rozumek wróci...