jak gile z nosa. Strasznie tak ubogo zagrany, kino klasy B, ale z ważnym tematem w tle. Niektóre sceny (początkowe) ryją rylcem w pamięci i zapadają na długo w głowie. Imperium aborcyjne powstawało i miało się dobrze, ale jednak dokończyło żywota, jak bezbronne, nienarodzone duszyczki. Robi wrażenie pomimo aktorów amatorów.