Inaczej być nie może - to chyba najbardziej ciekawa rola (bo przecież nie wciela się w
jakiegoś jeźdźca znikąd ani łowcy głów, tylko zostaje postacią duchowną). Nie znaczy to, że
zagrał kiepsko, wręcz przeciwnie, film i tak bardzo dobry, jeszcze jest ten stary Clint,
wspaniały wybawiciel ubogich i potrzebujących.
A myślisz, że on był w tym filmie zwykłym człowiekiem, czy przybyszem z zaświatów?
Oczywiście, że człowiek i to z krwi i kości. Ale w filmie próbują nam powiedzieć, że jest odpowiedzią na modlitwy Meg... Z drugiej strony, cóż za zbieg okoliczności...
Może masz rację, ale przecież miał sześć blizn po kulach na plecach. Poza tym szeryf mówił, że on umarł. No cóż w westernach z udziałem Clinta jako tajemniczego jeźdźca nigdy nic nie wiadomo:)
niesamowity czy też "samowity" to jednak przybył i nieźle pozamiatał ... świetny film , jestem pod wrażeniem.
No, to był chyba pierwszy film z Eastwoodem, który obejrzałem. Od tego czasu widziałem go chyba z pięć razy, a jednak jeszcze mi się nie znudził:)
'ale przecież miał sześć blizn po kulach na plecach...' faktycznie, to jest ta część, która ciut niepokoi w skądinąd uporządkowanym świecie tego filmu... bo to nie są draśnięcia
Jak ktoś ma ochotę porównać sobie z kaznodzieją w wykonaniu Iana McKellena, to polecam
http://www.filmweb.pl/film/Farma+na+odludziu-1995-88414
https://www.youtube.com/watch?v=T5evsxRdkJw