Osobiście uważam, że Sean Connery deklasuje w tym filmie całą resztę obsady...
Cóż - też uważam,że to genialne kino ale nie przesadzaj. Costner był świetny,a o De Niro nie ma sensu się wypowiadać bo on wszystko zagra perfekcyjnie :)
Jakbym miał się czepiać to jedynie Do Garcii. Na pewno nie zagrał źle,ale nie uważam go za wybitnego aktora jak chociażby Costner,Robert czy Connery.
Przepraszam, ale się nie zgodzę. Ja po prostu nie dostrzegam nic szczególnego w De Niro. Nie mam takiego problemu z J. Nicholson'em lub Al'em Pachino. Ci faceci nieźle grają.
Nie czuję De Niro - jego aktorstwo jest dla mnie dziwnie jednowymiarowe i mnie odpycha...
Nareszcie ktoś napisał o De Niro to na co inni nigdy by się nie odważyli!!!!!.On w każdym filmie (gdzieś tak od polowy lat 80_ych)w każdym filmie ma taką samą mimikę twarzy,jakby mu się ten grymas twarzy przykleił i nie potrafił go odkleić.Co do reszty obsady Sean Connery genialny,Kevin Costner na swoim dość przyzwoitym poziomie.Andy Garcia ,wspaniała rola .Tylko dzięki niej młody wówczas Garcia został zauważony i jednak został znanym popularnym i lubianym aktorem,Co do muzyki Ennio Morricone...nikt tak jak on nie potrafi oddać klimatu filmu.W "Nietykalnych"oddał go wspaniale.
Co Ty gościu wygadujesz? Piszesz "od połowy lat 80-tych"... no ok, więc ja piszę "Przebudzenia", "Przylądek Strachu", "Chłopcy z Ferajny", "Kasyno", "Fan" - 5 zupełnie różnych roli,a Ty twierdzisz, że cały czas gra tak samo? Nie strój sobie żartów koleś...
Napisałem ,ma taką samą mimikę twarzy !!!!.Napisałem,że gra to samo?? Chodzi o środki przekazu roli.A w filmach o których piszesz,był owszem poprawny,ale zginęła gdzieś charyzma jaką miał w latach 70-ych."Przebudzenia"-jakoś nie zdeklasował Robina Williamsa."Przylądek Strachu"-tu nie miał konkurencji przy nijakim Nicku Nolte."Chłopcy z ferajny"-Oscar dla Joe Pesci,który był genialny."Kasyno"-film aktorsko bardzo cienki.O"Fanie" nie nie będę pisał bo to była totalna klapa wszystkich,i reżysera i aktorów.
Posłuchaj kolego - każdy aktor ma mimikę, która w jakiś sposób go charakteryzuje, więc wiadomym jest, że wyrażanie niesmaku, radości, złości etc. będzie w jego wypadku, przy sporej ilości roli, podobne. A nazywanie kreacji De Niro poprawnymi... nie no, błagam Cię... poprawnie to grają Damon, Clooney, Cruise czy Gyllenhaal - dlaczego? Bo właśnie brakuje im charyzmy i mogą jej tylko pozazdrościć De Niro, Pacino, Hoffmanowi, Duvallowi, Day-Lewisowi, Nicholsonowi, Bridgesowi czy Oldmanowi, którzy potrafią tworzyć kreacje wybitne i ponadczasowe. Nie chcę odpowiadać na Twoje zarzuty co do oceny gry Roberta w poszczególnych filmach, bo szkoda mi moich nerwów. Prawdą jednak jest, że żaden "poprawny" aktor nie potrafiłby zagrać tak jak De Niro w wymienionych przeze mnie filmach (o jego największych klasykach nie wspominając)
Hura!
Nie jestem jednak sam!
I wreszcie nikt nie nazwał mnie "prowokatorem"...
THX!
Nie ma się czym chwalić. Jeśli ktoś nie widzi różnicy między rolami z "Nietykalnych" i "Misji" to jest chyba ślepy.
Nic genialnego w tym nie ma i być może właśnie przez Connerego który jesdzcze bardziej to spiepszył niż Kostner. I guzik mnie obchodzi jego Oscar bo dostał go za odegranie dobrej komedii. Jeżeli ktoś tu coś miał miażdżyc to tylko Andy Garcia w swojej pierwszej scenie i de niro na początku filmu
Ja również podpisuje się pod stwierdzeniem że De Niro od jakiegoś czasu nie błyszczy, chociaż akurat w Nietykalnych mógł pokazac wiecej ale było mało scen z jego udziałem.
Nie widziałem, ale sporo opinii że w starym dobrym stylu De niro pokazał się w najnowszym filmie - Stone z Edwardem Nortonem