Zacznijmy od tego, że ten film ma dwa plus według mnie: pierwszy to Tessa, drugi to jej matka. Tessa jako postać w 100% idealna, cudowna. Katherine Heigl wspaniale grała. Chodzący cud. Tak samo jak jej matka. Mała rola a jaki obraz tworzy. Super. :D I to by było na tyle xD

Julia porażka, idiotka, niedorastająca nawet średniej kobiecie do pięt. Ah, zapomniałam ofiara przemocy...Serio? Żałosne. Postać nijaka. Nie wzbudziła we mnie w ogóle sympatii i chciałam, aby to Tessie się udało. Po co ukrywała wiele rzeczy, które były "zwykłe".

Na koniec David. Słabo, słabo, słabo. Postać nijaka, każda kobieta musiała rezygnować dla jego "wielkiej" kariery. Jakim trzeba być idiotą by odrzucić Tessę? Ok zdrada. A zaniedbanie? A porzucenie przez Nią kariery? To był ciąg zdarzeń, który wbił ją w totalne, destrukcyjne postrzeganie wszystkiego.

A teraz wybór Julii...Ja nie rozumiem co to jest za tendencja na świecie ogólnie, żeby wybierać byle co... O dziewczyna nie maluje się, super. Nie myje się super. O facet w brudnych skarpetkach super, przecież nikt nie jest ideałem. Serio? Aż tak zaniżamy swój poziom? :P Może czas się pogodzić, że zawsze ktoś się znajdzie co jest od nas lepszy i powinniśmy się właśnie doskonalić :) Takie jest moje zdanie.

Ocena 8/10 dla Tessy. Koniec porażka. Julia porażka. David porażka.
Pozdrawiam :D