Film w dużej mierze zawdzięcza swój sukces Robertowi Walkerowi wcielającemu się w postać Bruna (należałoby powiedzieć to rola jego życia) do której Hitchcock nikogo innego nie zgłaszał z czego aktor był bardzo dumny- jak widać słusznie.
Gra aktorska Walkera przyćmiewa nieco drewnianego Farleya Grangera.
Jaka szkoda, że tak utalentowany aktor zmarł (nieszczęśliwie) krótko po nakręceniu tego filmu mając zaledwie 32l co ostatecznie wpłynęło na sposób ukazania Bruna pod koniec filmu.
Długo można by zachwycać się tą postacią, jej głębią i skomplikowaną naturą: buntowniczą, nienasyconą, prowadzącą pogmatwane relacje z rodziną, można by tak analizować w nieskończoność...
Dodam jako ciekawostkę, iż nonszalancja z jaką Bruno "się nosił" tworzyła swoisty urok mimo mrocznego ego, był to zaś celowy zabieg mający nawiązywać do orientacji seksualnej bohatera którą nie można było z uwagi na cenzurę wskazać wprost.
Film trzyma w napięciu do końca, zwroty akcji nie pozwalają się nudzić.
Na uwagę zasługują zdjęcia i muzyka idealnie oddające napięty, mroczny klimat, filmu.
Efekty specjalne równie dobre, na wspomnienie zasługuje tu scena z wyłączaniem karuzeli, która nie była filmowa sztuczką- uznanie dla tego pana
http://www.thingsinmovies.com/wp-content/uploads/strangers-on-a-train-carousel.j pg Harry Hines.
Hitchcock przyznał, że miał duszę na ramieniu podczas kręcenia tej sceny i nie chciałby tego powtórzyć...
http://www.thingsinmovies.com/old-man-under-the-carousel-in-strangers-on-a-train /
Cała obsada wypadła doskonale w tym debiutująca Marion Lorne jako matka Bruna. Osobiście wspomnę, iż irytowała mnie przemądrzałością siostra Anne- nieźle spisała się w tej roli Patricia, córka Hitchcocka mino trudności w poruszaniu się za sprawą grubych szkieł na nosie :)
Gorąco polecam!
Należy także wspomnieć o ciekawym ukazaniu różnych grup społecznych, relacji miedzy nimi jak i relacji damsko-męskich czy rodzinnych.
Jest to więc nie tylko kryminał ale i dramat, film obyczajowy i psychologiczny.
Jeszcze raz polecam :)