Wiesz chyba generalnie o to chodzi w tym filmie. Że miasto otoczone jest murem obronnym przed absolutnie niczym, przez coś co stało się 1000 lat temu. To według mnie prawdopodobnie ma pokazywać jak my odgradzamy się nawzajem na rzecz dawno minionych dziejów. Co do zarzutu o zły montaż, nie widzę za bardzo w czym rzecz. Film czasami pocięty jest dynamicznie aby nadążyć za tak samo dynamiczną Nimoną, a czasami mamy normalne kadry dialogowe z uczestnictwem statycznych postaci. Jak w każdym innym filmie. Miejscami składnia cięć może rzeczywiście się gubić ale ja zwróciłem na to uwagę chyba tylko w jednej scenie.

I jeszcze pseudointelektualizm dla ćwierć inteligentów. Porównajmy Artura ze Shreka, który potrafił zrozumieć że gdy wiesz kim jesteś przestajesz przejmować się że ktoś cię postrzega tak a nie inaczej z Nimoną co po 1000 latach doszła do wniosku o ja biedne woke, żyć mi się nie chce bo mnie nie lubią... Sorry ale dla mnie po tylu latach głównym problemem byłoby raczej znudzenie interakcją z rodzajem ludzkim. Bo ile można robić za lokalnego bożka, psotnego skrzata czy coraz to innego z ludzi.