Odważny i kontrowersyjny, jeśli oglądany jako obraz tłumaczący motywy postępowania seryjnego mordercy. Doskonały jako ambitne studium wyobcowania. Kameralna konwencja, wolne ujęcia, rozpacz wyzierająca z niemal każdego kadru i poczucie, że nic tu nie skończy się dobrze dobrze. Kompulsywne próby walki z bezradnością w dwóch pokoleniach. A obok udręczonych mężczyzn znakomita do ostatniej sceny Judy Davis w roli matki i żony odczarowującej rzeczywistość, konsekwentnie odrealnionej i zdystansowanej w odpowiedzi na ogrom cierpienia, jakie ją spotyka. Mocny.