Film bardzo przypominał mi Ściganego z Harrison Fordem . Mamy tu bowiem ścigającego, którym jest tropiciel L. T. Bonham i tzw. „Ofiarę” Aarona Hallama, który jak to w tym gatunku bywa musi być w końcu złapany (i tak prosto oglądamy film bez żadnego zdumienia). Film ten różni się jednak od poprzedniego ponieważ, uciekinier naprawdę jest winny. Moją ulubioną sceną jest ta, w której ukrywający się Hallam wykuwa sobie nóż, a w tym czasie Bonham robi to samo (chyba nie miał kasy na takie ostrze lub były wyprzedane :P), a także same walki głównych postaci (to miało być coś a’la Matrix czy tylko mieli takie ruchy ospałe?). Podsumowując film jest liniowy, nudny i nie wnosi nic ciekawego do kinematografii.