W tym filmie należy zwrócić uwagę przede wszystkim na fantastyczną rolę Bena Stillera. I nie, nie chodzi mi o Larrego, ale o... Laaa! Ta podwójna rola okazała się dla mnie dość dużym zaskoczeniem. Może Ben nie jest aktorem "wybitnym" ale na pewno bardzo dobrym. Pokochałam go jeszcze jako dziecko kiedy obejrzałam z nim mój pierwszy film. Był to film "Starsza pani musi zniknąć". Na "Noc w muzeum" poszłam pod wpływem chwili oraz z sentymentu zarówno do głównego aktora jak i do tej serii (nie wspominając już, że to jedna z ostatnich ról Robina Williamsa) Nie przygotowałam się specjalnie do tego filmu (to znaczy nie wyczekiwałam go miesiacami, nie polowałam na nowe fotki z planu, nie znałam nawet szczegółowo obsady i zarysu historii, tylko dzień wcześniej obejrzałam zwiastun). A postać nowego jaskiniowca urzekła mnie już w zwiastunie! Pokochałam go zanim jeszcze dowiedzialam sie kto to. Przez cały film miałam wrażenie ze ta morda wydaje mi się dziwnie znajoma... ale do końca seansu nie mogłam sobie skojarzyć Stillera z tą rolą. Tak mi to nie dawało spokoju że od razu po wyjściu z kina sprawdziłam w internecie skąd ja znam tego aktora. Patrzę i oczom nie wierzę!! To Ben Stiller! W pierwszej chwili szok, ale potem wszystko zaczęło mi się układać..
Nie wiem czemu ale Ben nigdy specjalnie nie pasował mi do komedii. Widziałbym go raczej w jakichś dramatach... ale to może być tylko moje prywatne odczucie. Nigdy nie wydawał mi się specjalnie śmieszny, wyjątkowo obdarzony talentem komediowym (zwłaszcza w "Nocy w muzeum"). Jednak też nie można mu tego talentu odmówić. Tym razem jako Laaa sprawdził się rewelacyjnie! Wystarczy było tylko spojrzeć na ten wyraz "mordy" i od razu człowiek się uśmiecha. Właśnie.. ? Czy nie wydaje wam się że Ben Stiller ma taką trochę małpią twarz..?? Zawsze uważałam go za przystojnego mężczyznę ale ma w tej twarzy coś z Neandertalczyka ; D
Również gościnny występ Hugh Jackmana zasługuje na pochwałę. Twórcy filmu mieli świetny pomysł. Ja jako wielka fanka X menów miałam ogromną radochę z tej sceny ;)