dałabym mniej, ale nie idzie. Ten film to totalne dno. Straciłam szacunek do Eddiego, a do tego była to pierwsza komedia, przy której byłam wściekła. Debilnie zagrany, debilnie zrobiony, debilnie stereotypowy. Nic w tym filmie nie było śmieszne, ani jedna scena. A śmianie się z otyłych. No ha ha ha. Nie mam nic przeciwko pod warunkiem, że to będą żarty na poziomie. W tym filmie żarty były dwa poziomy pod poziomem.
Eddie robi z siebie skończonego kretyna, a żadnej postaci nie była zabawny. Ogólnie gniot nad gniotami. To już wolę sobie po raz drugi obejrzeć "Dzień Niepodległości". Też kretyński, ale da się obejrzeć, czego nie można powiedzieć o tym g****e.