Niemalże takie same wnioski nasunęły mi się po obejrzeniu dzisiaj, na tvn7. "Bajeczkowe" wstawki wręcz nie do przyjęcia. Z plusów to dobra gra Stanley'a Tucci. Podobno książka nieporównywalnie lepsza.

Książka zawsze była, jest i będzie lepsza od filmu! Nikt nie może przełożyć na ekran twojego indywidualnego wyobrażenia owej książkowej fabuły! Tylko wyobraźnia daje ci nieograniczone pole do popisu i dlatego nie powinno porównywać się książki i filmu!

Jest szereg książek gorszych niż ich ekranizacje, choćby "Forrest Gump".

książkę bodajże napisała ofiara takiego seryjnego mordercy

to ciekawe... zapewne napisała zza światów

Książkę napisała ofiara, ale nie seryjnego mordercy, tylko gwałciciela. Jako studentka to przeżyła, całe zdarzenie, traumę po nim i inne kwestie z tym związane opisała w pierwszej powieści "Szczęściara".

@wojteksniegula Podpisuję się pod Twoim komentarzem, myślę to samo.

Heh, po prostu nie zrozumieliście metafory i nie wczuliście się w tematy.Który najlepiej się czuje gdy dotknęła cie jakaś tragedia...
Bo film tak naprawdę nie jest o mordercy, nie chodzi o to jak i dlaczego czy nawet kto zabił...Film porusza głębszy temat ŚMIERCI i tego co jest PO zakończeniu życia, a także o tym jak osoby żyjące mają sobie radzić z tragedią która je, ich bliskich dotknęła...

Ale oni oceniają film, a nie twoje refleksje. To, że film skłonił kogoś do przemyśleń to już inna sprawa. Oceniając film ocenia się sam film.

No tak, ale przecież tego nie da się oderwać.To jest nierozłączne.Jeśli film skłania do refleksji to bardzo dobrze.O to chodzi.I dobrze to świadczy o samym filmie...Jeśli ktoś nie zrozumiał metafory, przesłania i sensu filmu to oczywiste, że nie oceni go odpowiednio...Więc jeśli moje czy kogoś innego spostrzeżenia pomogą komuś to chyba dobrze i po to napisałem co ja myślę

Jak to? Jest w tym wszystkim płaszczyzna samego filmu (to jak wygląda, jego fabuła, jak aktorzy zagrali itp.) i jest płaszczyzna interpretacji.
Oceniając film skupiasz się na tym pierwszym

A właśnie, że nie! Ja oceniając film patrze i oceniam przede wszystkim samą historię, czyli SCENARIUSZ.A także reżyserię.A całą resztę patrze w drugiej(gra aktorska) i trzeciej kolejności(zdjęcia,dźwięk, kostiumy, montaż)...Ale to FABUŁA jest NAJWAŻNIEJSZA.Przynajmniej dla mnie

Strasznie się rozpisałam, ale chyba nie ma sensu, więc powiem tylko że film wywarł na mnie bardzo złe wrażenie, właśnie przez to co sama przeżyłam.
Nie podoba mi się jak przedstawili matkę ofiary, chciała o córce zapomnieć, wyprzeć z pamięci i chyba jej się udało, no i do domu wróciła już uśmiechnięta i szczęśliwa. Ok, można też inaczej zinterpretować, ale moja interpretacja tak właśnie wygląda.
Mam wrażenie że w ogóle chcieli zrobić film dla dzieci, o seryjnym mordercy i gwalcicielu... No to z filmu usunęli wszystkie wzmianki o gwałcie. Potem dodali te psujące realizm i powagę, bajkowe momenty w niebie, no i nie można nie wspomnieć o szczycie komedii, kiedy do akcji wkroczyła babcia.
Spodziewałam się genialnego dramatu, z masą przemyśleń na temat życia i śmierci, dostałam bajkę i nieudany, niesmaczny żart.

Genialnie to ująłeś.

Masakra...