Jeśli komuś podobał się film, może zechce porównać z książką, na podstawie której jest nakręcony, autorką jest Zoe Heller :)
jeśli o mnie chodzi porównanie wypada na korzyśc filmu, ale "notatki..." widziałam bardzo dawno temu, a książkę dopiero przeczytałam więc nie podejmę się zestawienia podobieństw i różnic. na pewno znajomość filmu zaburza odbiór książki - tak się składa, że to jeden z moich ulubionych obrazów więc ocena jest tym trudniejsza. z całą pewnością jeśli zna się film trudno, czytając książkę, wyobrazić sobie kogokolwiek innego w roli głównych bohaterek, bo gra Cate i Judi w filmie jest tak sugestywna, że czytając powieść bezwiednie przyporządkowujemy Shebie i Barbarze ich twarze.
co nasuneło mi się podczas lektury:
na pewno Cate sporo wniosła do granej przez siebie postaci - w książce momentami naiwność i lekkomyślność Sheby po prostu razi, w filmie ta bohaterka jest bardziej wyważona i wzbudza sympatię. jasne, zapętla się w romans, wiele ryzykuje, ale jednak budzi pozytywne emocje i próbujemy ją może nie wytłumaczyć, ale zrozumieć (zmęczenie domem, niepełnosprawne dziecko, stagnacja w związku, etc.). mnie jej książkowy odpowiednik irytował. chapeau bas dla Cate, że wydobyła z postaci więcej, niż autorka książki.
z kolei odnosze wrażenie, że w powieści postać Barbary jest (jeszcze?) bardziej psychopatyczna niż w filmie. ona po prostu osacza Shebę, oplata ją jak bluszcz próbując od siebie uzależnić i zawłaszczyć. z drugiej strony jest dojmująco samotna, potrzebuje kogokolwiek i budzi współczucie - filmowa Barbara przeraża, bo widz wyraźnie widzi, że gra, że krok po kroku, z wyrachowaniem, dąży do zawładnięcia Shebą. czytając książkę było mi jej zwyczajnie żal - starzejąca się, opuszczona kobieta, która nie istnieje dla świata. lepiej rozumiałam jej motywacje czytając powieść, ale jednak to rola Judi wbiła mnie w fotel. mistrzostwo warte każdej nagrody.
Książka jest rewelacyjna. Strasznie szybko ją przeczytałam tak mnie wciągnęła i nie mogłam się doczekać ekranizacji i muszę przyznać, że film jest dobry, ale sporo rzeczy pozmieniano, usunięto, dodano.
Nie podobało mi się, że w filmie z Barbary zrobiono lesbijke, bo książka wcale na to nie wskazywała, sceny w których Barbara obserwuje biust, nogi Sheby - to wszystko jest dodane, to, że Barbara wysłała wieniec pogrzebowy narzeczonemu Jennifer - o tym też nie ma mowy w książce, jak i o poznaniu kolejnej "koleżanki", którą to Barbara poznała pod koniec filmu. Wg filmu wydanie sekretu Sheby było jakby zemstą za to, że Sheba nie została z Barbarą po śmierci kota, a w książce "wygadanie się" było jakby 'przypadkiem'. No i kolejny szczegół jakże ważny - Sheba i Steven nigdy nie zostali przyłapani ani nie byli podglądani.
Właśnie obejrzałam i nie potrafię stwierdzić co myślę o tym filmie...Momentami mnie przeraźliwie denerwował...Wydaje mi się, że dodano do niego szereg niepotrzebnych wątków, no a już samo to, że z Barbary zrobili lesbijkę jest dla mnie niezrozumiałe. Nie wiem czy było to wynikiem nadinterpretacji książki czy też tanim chwytem marketingowym mającym na celu ściągnąć do kin więcej ludzi, ale przez to film wiele stracił, bo zaczęło się patrzeć na Barbarę jak na samotną, niezaspokojoną i szukającą zemsty homoseksualistkę. Plusem filmu wydaje mi się obsada aktorska. Czytając książkę po prostu od razu widziałam Shebę jako eteryczną, smukłą i delikatną Blanchett. Dench z kolei idealnie pasowała do roli stanowczej i ostrej nauczycielki, no i ten Nighy, który nadał Richardowi nieco wyrazu, którego w książce mu brakowało.
Dziękuję Wam bardzo za opinie.Jeśli tylko dostnę książkę w swoje ręcę, przeczytam na pewno. To bardzo ciekawe,że Barbara w książce nie była lesbijką,nie wiedziałam. To faktycznie wiele uprościło w odbiorze jej jako samotnej i nezaspokojonej. Może szkoda, że tak ukazano ją w filmie, myślę,że gdyby zachowano zgodność z książką akurat w tej konkretnej kwestii, to wspaniała Judi Dench miałaby jeszcze większe pole do popisu ( o ile to w ogól możliwe w Jej przypadku, bo gra niesamowicie).