PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=8234}

O jeden most za daleko

A Bridge Too Far
7,7 41 409
ocen
7,7 10 1 41409
7,0 5
ocen krytyków
O jeden most za daleko
powrót do forum filmu O jeden most za daleko

Główny cel większości filmów brzmi "Rozrywka". Bawienie widza przez czas seansu, trzymanie go w niecierpliwości, serwowanie mu wartkiej akcji połączonej ze świetnym klimatem to chyba nadrzędny cel kinematografii. Niestety, ten film w stosunku do mojej osoby tego nie spełnił. Jest to, bynajmniej dla mnie, ciężkostrawny, trzy godzinny film, którego nie da się obejrzeć bez sprawdzenia ile jeszcze pozostało czasu do końca, jeżeli nie jesteś koneserem tego typu filmów. Głównie ubolewam nad tym, że film jest po prostu nudny. Operacja Market Garden to raczej plan pełen emocji, nieoczekiwanych zwrotów akcji, wrażeń, nie omieszkam również dodać, że była to jedna z największych strat Aliantów podczas trwania II Wojny Światowej. Stwierdzam to z wielką przykrością, ale ten film w ogóle nie oddaje klimatu tej operacji, tej wojny. Z trudem pokazał mi, że Alianci przegrali. Dziwie sie, ze jest tak duzo scen propagandowych, które osmieszaja inteligencje Niemców i ukazuja ich jako półgłówków. Np. "genialni" alianci strzelają z okien prosto w Niemcow znajdujacych sie na moscie, a ci zamiast kontratakować zachowują się jak idioci! Jeden z nich zaczyna biec przed siebie po czym zostaje rozstrzelany, drugi stoi jak idiota na samochodzie patrzac sie i zastanawiajac co sie dzieje, po czym jego zywot dobiega konca. Jest to bynajmniej niesmaczne. Również szkoda, że film w ogóle nie jest brutalny, krwi tam prawie w ogóle nie ma. Żołnierz "obrywa" pociskiem z artylerii po czym jego ciało nie ulega żadnym przekształceniom, jest tylko lekko umazany krwią, brzydko mówiac - KPINA. Chyba jedynym atutem tego filmu jest gra aktorska, ktora rzeczywiscie jest na najwyższym poziomie. Zresztą po takiej wspaniałej obsadzie aktroskiej chyba nie ma sie co dziwic, ze akurat to jest gigantycznym plusem tego filmu. Nie przypadł mi do gustu, zawiera za dużo bezsensownych scen (bieganie generała po mieście tylko z Coltem, lub jazda na rowerze mezczyzny podobnego do Harrego Pottera), jest nudny, propagandowy, nie ukazuje w pelni realiow tej operacji wojennej.

Moja ocena 5/10

użytkownik usunięty
Bobey

"(bieganie generała po mieście tylko z Coltem, lub jazda na rowerze mezczyzny podobnego do Harrego Pottera), jest nudny, propagandowy, nie ukazuje w pelni realiow tej operacji wojennej."

Tylko że on ukazuje całkowita prawdę. Prezczytaj "O jeden most za daleko" to zdanie zmienisz.

użytkownik usunięty
Bobey

prostaku, daruj sobie. Przecież ty nawet nie potrafisz posługiwać się językiem polskim. Najpierw naucz się klecić w miarę poprawne zdania, a dopiero potem bierz się za pisanie recenzji. Stylistyka twoich tekstów i stosowanie słów, których znaczenia najwyraźniej nie znasz sugerują, że jesteś mało inteligentnym uczniakiem albo niewyedukowanym dorosłym, któremu zamarzyła się zabawa w krytyka. Chcesz filmu, który będzie cię 'trzymał w niecierpliwości' - sięgnij po te z Jet'em Lee i Seagal'em. Chcesz filmu, w którym "ciało ulega przekształceniom" - sięgnij po Blade'a i Resident Evil. Filmem wojennym dla ciebie i tobie podobnych bezguści jest np. Pearl Harbour i na oglądaniu takich poprzestań.

Pierwszy raz obejrzałem "O Jeden Most za Daleko" będąc uczniem szkoły podstawowej a później jeszcze wiele razy i zawsze z zapartym tchem. Uważam go za epickie dzieło doskonale oddające realia wojny i trzymające się prawdy historycznej. Pewnie dlatego, że przeczytałem dużo literatury przedmiotu i oglądałem sporo dokumentów na ten temat. Oczywiście atutem filmu jest nie tylko rzetelność i autentyczność ale przede wszystkim doskonałe sceny batalistyczne, gra aktorów, muzyka i klimat. Polecam każdemu, kto interesuje się historią Drugiej Wojny Światowej ale nie tylko, bo "O Jeden Most za Daleko" to coś więcej niż film wojenny.

ocenił(a) film na 10
Bobey

Rzeczywiście film trwa trzy długie godziny, ale ciężko moim zdaniem byłoby przyciąć go o powiedzmy jedną trzecią przy takiej ilości postaci i wątków. Plan operacji Market Garden był wtedy rzeczywiście emocjonujący szczególnie dlatego, że zaplanował go marszałek Montgomery, który znany był z bardzo ostrożnych działań, ale dlaczego oczekujesz jakiś zwrotów akcji? W filmie ukazany został bezgraniczny optymizm dowódców alianckich, który poważnie wpłynął na ostateczne planowanie i lekceważenie niepokojących raportów wywiadu, więc skoncentrowano się na przedstawieniu tragedii, która była skutkiem tego optymizmu. Niema zwrotów akcji, tylko z każdą minutą kolejny generał zaczyna sobie coraz bardziej uświadamiać, że cała operacji prowadzi do katastrofy. Na końcu dowództwo postanawia zrezygnować z zajęcia ostatniego mostu choć XXX Korpus stoi już tylko kilka mil od niego.
Co do małego poziomu brutalności to w czasach, gdy kręcono ten film w filmach wojennych tak przedstawiano śmierć żołnierza. Wiem, że to mało realistyczne kiedy ktoś dostaje serią z karabinu maszynowego i kładzie się na ziemi, żadnej krwi, bez jakiś przedśmiertnych konwulsji itd.. Ma to jednak swój urok i w zasadzie mi nie przeszkadza, szczególnie gdy teraz w co drugim filmie przed oczyma w fontannach krwi latają pourywane członki.
Na koniec dodam, że mógłbym się nawet zgodzić z twoją oceną, ale lubię filmy wojenne i już takie rozmowy w sztabie na temat strategii i taktyki prowadzonych działań mnie emocjonują. ;)

Bobey

Sądzę że dawno oglądałeś ten film i na podstawie wspomnień wyrobiłeś sobie o nim błędną opinię.
Ja film obejrzałem przed chwilą, mam więc go świeżo w pamięci.
W filmie jest naprawę sporo brutalności. Podczas pierwszej walki Brytyjczyków z Niemcami o omast w Arnhem widać jak jeden z żołnierzy otrzymuje postrzał w twarz! W kolejnej ze scen, gdy Niemcy mają już w Arnhem przewagę nad aliantami, jest pokazany moment gdy dwóch żołnierzy próbuje przebiec między budynkami na drugą stronę ulicy. Przed jednym wybucha pocisk artyleryjski i wyrzuca go w powietrze. Po chwili jego kompan obrywa w szyję, i pada na ciało kolegi ... wprost na wylewające się z jego brzucha jelita! We wszystkich scenach pokazujące szpitale polowe masz ukazanych rannych żołnierzy - i nie jest to zbyt miły widok. Mnóstwo krwi, brudne bandaże, poszarpane kończyny. Jest takie ujęcie w filmie gdy jakiś Anglik krzyczy że chce morfinę, i ściska się za poszarpaną na strzępy nogę. Na co sanitariusz odpowiada mu że morfina jest tylko dla ciężko rannych. Owszem są sceny gdy brakuje ukazywania ran postrzałowych (śmierć starej sklerotyczki wołającej taksówkę)- ale to też wina ówczesnej techniki filmowania.

Film nie pokazuje Niemców jako półgłówków - co najwyżej tylko niektórych dowódców, np. Modela (choć w filmie jest on scharakteryzowany bardziej jako nadęty bufon, którego błędne decyzje biorą się stąd że jest narcystycznie nastawiony do swojej osoby, przecenia swoją rolę w wojnie oraz ... inteligencję Aliantów!, ). Scena którą posłużyłeś się jako przykładem pokazani owej "niemieckiej głupoty", pokazuje zupełnie coś innego:
Gdybyś nie zwrócił uwagi - w tej scenie Niemcy atakowali. Jednak w wyniku angielskiego ostrzału ciężki sprzęt Niemców uległ uszkodzeniu i na moście zrobił się zator, więc naziści nie mieli możliwości manewru. A Niemiec który biegł przed siebie, biegł aby ... ratować swojego dowódcę, który został ranny w płonącym samochodzie. Głupie zachowanie? skonfrontuj to ze sceną w której angielki żołnierz pobiegł po zasobnik, który spadł na terenie znajdującym się pod okiem niemieckich snajperów. Raczej mu się wówczas nie udało.
Niemcy w tym filmie zachowują się do bólu logicznie. Np. gen. Ludwik postanawia złamać rozkaz gen Modela, zabraniający niszczenia mostów, i wysadzić most w Nijmegen gdy tylko wjadą na niego alianckie czołgi. Nie udaje mu się to tylko przez głupi przypadek (fakt historyczny - Niemcy próbowali wysadzić ten most, ale im się nie udało, potem okazało się że ktoś przeciął kable).
To więcej zbyt pewne siebie angielskie dowództwo ukazane jest jako półgłówki. Pomimo przesłanek że w Arnhem są niemieckie czołgi - nikt nie chce przerwać operacjo gdyż "jest to największa operacja powietrzno-desantowa od czasu D-Day". Zresztą najlepszą sceną ukazującą ową głupotę, to ta na odprawie dowódców. Gen. Urguhart pyta się jakiegoś urzędasa gdzie mają wylądować. Ten cały czas tylko tłumaczy że alianci nie mogą pozwolić sobie na straty w sprzęcie. Po dłuższym odpytywaniu okazuje się że miejsce lądowania Anglików nie zostało sfotografowane, i urzędnik chcąc pokazać gdzie się ono znajduje, stuka wskaźnikiem w ścianę, obok zdjęcia. "Przecież to 10 mil od mostu" - "Niecałe osiem".
Przykłady innego głupiego zachowania to kurczowe trzymanie się regulaminu. Po zdobyciu Nijmegen alianci zamiast od razu uderzyć na Arnhem, czekają na piechotę - bo nie chcą strat w sprzęcie - bo tak brzmi rozkaz! (Gdy tymczasem niemiecki dowódca trzeźwo stwierdza że gdyby Anglicy i Amerykanie ruszyli wówczas dalej, nic by ich nie powstrzymało). Więc twój zarzut co do "propagandowości" filmu jest nietrafiony.

A sceny z jadącym na rowerze chłopakiem "podobnym do Harrego Pottera" (to wystarczy już nosić okulary o okrągłych oprawkach by być podobnym do jakiegoś czarodzieja? Ten film powstawał w czasie kiedy miała zaledwie 11 lat i pewnie nie śniła o tym że kiedyś napisze bardzo popularną książkę dal dzieci) nie są bezsensowne. Ojciec tego chłopaka jest członkiem holenderskiego ruchu oporu. Chłopak jeździ i obserwuje okolice - wypatrzył min. gdzie znajdowała się kwatera Modela, oraz że Niemcy sprowadzili pod Arnhem czołgi. Potem informacje te zostały przesłane aliantom. Tylko że alianci je zignorowali i zostali zmasakrowani.

I jeśli uważasz ten film za nudny - wybacz, ale na mnie ten obraz robi niesamowite wrażenie. Zwłaszcza pierwsza scena desantu spadochroniarzy. Do jej realizacji użyto dziesiątki autentycznych samolotów typu dakota i zaangażowano setki statystów. Za każdym razem gdy to widzę opada mi szczęka. Dziś wszystko wygenerowano by w komputerze.

ocenił(a) film na 9
kwasibor_m7

Podpisuje sie pod ta opinia i sciskam dlon autorowi.
Bardzo trafnie opisane.
Film jest niesamowity. Smietanka aktorska i wspaniale widowisko.
Niesmiale tylko dodam maly fakt, jesli dobrze pamietam oczywiscie.
W filmie ukazano jak oddzial polskich spadochroniarzy zostal ostrzelany
jeszcze 'na spadochronach'. Co niestety jest smutna prawda.
Dlatego, gdzie tu propaganda?

Odnosnie nierealistycznych scen? Powiem tylko iz TO JEST film z lat
70tych, i jak na tamte lata jest doskonaly.
Zdaje sie ze we wczesniejszych latach zabronione bylo nawet pokazywanie
podczas scen strzelalnin obydwu postaci. Czyli i strzelajacego i
trafionego w jednym kadrze, a co tu dopiero mowic o wylewaniu litrow krwi
wprost na kamere. To nie ta klasa.

Pozdrwiam.

ocenił(a) film na 9
kwasibor_m7

Też się podpisuję - rewelacyjny film! Wcale nie nudny - mimo że trwa prawie trzy godziny jakoś szybko mi zleciało. Wręcz chciałbym zobaczyć więcej.

ocenił(a) film na 10
Bobey

Za dużo kreskówek, za mało książek.

Film jest arcydziełem gatunku, jednym z ostatnich w których głównym wątkiem jest całą operacja. Dziś np w filmach wojennych bitwa jest tylko tłem do jakichś rozterek jednego bohatera, a w Moście wszyscy są bohaterami, małymi trybikami odwalającymi swoją robotę.

Oczekujesz nieoczekiwanych zwrotów akcji? Jakich na przykład? Hitlera w latającym spodku? Czy może jaskółki z kokosem?

Wróć lepiej do komputerowych FPS-ów, bo klasyka kina wojennego nie jest dla ciebie.

Bobey

Dodam jeszcze taki mały szczególik. Kolega, który nudził się totalnie na tym filmie mógł po prostu go wyłączyć. Po co się katować?
Ale między jednym a drugim ziewnięciem można zauważyć, że gen. Sosabowski (Geen Hackman) (brawo za rolę) wyraził swoją opinię na temat operacji, która jego zdaniem mijała się z jakimkolwiek celem. Niestety Mongomery "wiedział co robi" a i tak został bohaterem. Trochę śmieszne, ale to kolejny fakt.
Polscy żołnierze ginęli wszędzie i nikt o nich nie pamięta.
W tym filmie ich nie pominięto. Co jest dodatkowym atutem by warto go obejrzeć!!!
Chcesz krwi i sieczki, polecam film wojenny "Szeregowiec Ryan".
Po minucie filmu dostaniesz taką porcję, że będziesz musiał przetrzeć telewizor bo nic nie będziesz widział. Na szczęście Spielberg potrafi dać widzowi co chce i robi to z klasą, więc pokazał co potrafi i w tym filmie.
"Wreszcie" doczekałem się reali D - day i wojny a hoolywodzki motyw można po prostu traktować jak dodatek. Choć z drugiej strony tacy byli i są Amerykanie.
Szczerze mówiąc, jeśli chcesz zostać krytykiem, to debiut masz spalony.
Krytyka to nie tylko gust, upodobania, ale też wiedza, smak i poprawność w każdym tego słowa znaczeniu.
Są kanony, których się nie dotyka.
Ale może i mam nadzieję, że to zaczaisz.

ocenił(a) film na 5
kiranuk

Chryste, nigdy nie spodziewalem sie tak wielkiego ataku na mnie, przez to, ze nie spodobal mi sie film. Niestety tak to w zyciu bywa, ze na sto naprawdę cenionych i uważanych za "perełki" filmów, przytrafi się jeden, który niestety do gustu nie przypadnie. Bardzo często mam ochotę powiedzieć kilka złych słow do innego człowieka, któremu nie spodobał się film, który powszechnie uważany jest za arcydzieło (łącznie ze mną) - jednak cóż by mi to dało? Jedynie zyskałbym kolejnego wroga. Czasami trzeba zrozumieć to, że nie każdy odbierze dany film tak samo jak Ty.

To, że nie podobał mi się ten film nie oznacza, że jestem "bezguściem", które ogląda tylko chłam.

Jeżeli chodzi o inny film wojenny również z wyrazem "most" w tytule to bardzo gorąco polecam "Most na rzece Kwai" - trwa prawie tyle samo co "O jeden most za daleko", a jednak to właśnie on mnie urzekł i te 2,5h zleciały bardzo szybko.

ocenił(a) film na 8
Bobey

Przyłączam się do wszystkich pochwał odnoszących się do tego filmu. Warto jeszcze wspomnieć jak fantastycznie zrealizowane są sceny lądowania spadochroniarzy, które po tylu latach nadal może robić wrażenie. A i miło dla odmiany zobaczyć w zachodnim filmie o tematyce wojennej Polaka, który nie zachowuje się jak niezdyscyplinowany lekkoduch ( np. w "Bitwie o Anglię")a inteligentnego i świadomego dowódcę. Przy okazji gorąco polecam dokument o generale Sosabowskim "Honor generała"

Bobey

Uważam że scena z zabiciem niemieckiego żołnierza biegnącego swojemu dowódcy na ratunek przez sam środek pola walki który wiedział że prawdopodobnie zostanie zabity może zapaść w pamięci gdyż stanowi kwit esencję najlepszych cnót żołnierza takich jak odwaga braterstwo. To bardzo dobra scena. Myślę, przypuszczam że na polu walki ludzie nie zawszę kierują się logiką większość czmycha ale pewnie zawsze znajdą się tacy którzy wykonują co do nich należy do samego końca.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones