Wtedy robil piorunujace wrazenie. Sceny startu floty powietrznej aliantow ze spadochroniarzami czy wjazd czolgow na most na zawsze zapadly w pamiec. Po Szeregowcu Ryanie to juz trudno cos nowego w filmie wojennym pokazac, ale O jeden most za daleko ile razy mam okazje ogladam, nie tylko ze wgledu na to ze mam do niego sentyment. To jest naprawde dobry film. Jeszcze jedno muzyka w czasie w scenie wjazdu na most tez cos pieknego.