Miałem duże nadzieje związane z tym filmem, ale niestety się zawiodłem. Żołnierze AK - największej w czasie II wojny światowej armii podziemnej na świecie - tutaj siedzą sobie w lesie i nawet nie przygotowują się do żadnej akcji zbrojnej, tylko chcą przetrwać. Poza tym film jakby niedokończony, pozostawia poczucie niedosytu (inaczej niż np. rewelacyjna "Róża" z Dorocińskim).
Reżyser liczy na inteligencję widza i nie stara się opowiedzieć historii Armii Krajowej w latach II wś, dlatego z "bojowych" scen zobaczyliśmy "tylko" likwidację Szkopa, zapowiedź "akcji" przez młodego partyzanta i niejako wymuszoną rzeź spadochroniarzy. Film bardzo dokończony, zapewniam, że happy endy nie było... Przecież widziałeś.
Przez to, że reżyser nie przedstawia pełniejszego obrazu żołnierzy AK (a w tym typowych akcji przez nich przeprowadzanych), film jest odrealniony. Opisane wydarzenia mogłyby mieć miejsce (przy drobnych modyfikacjach) właściwie podczas jakiegokolwiek XX-wiecznego konfliktu zbrojnego. A jednak film nie jest uniwersalną przypowieścią o wojnie, skoro dedykowany jest pamięci ojca Marcina Krzyształowicza, żołnierza AK.
Człowieku, weź się opanuj! Myślisz, że przeczytałeś jakąś książkę o AK i jesteś kozak? Co ty myślisz, ze oni cały czas atakowali wroga? Zapoznaj się najpierw z definicją wojny partyzanckiej, a następnie przeczytaj jeszcze raz swoje posty.
> Opisane wydarzenia mogłyby mieć miejsce (przy drobnych modyfikacjach) właściwie podczas jakiegokolwiek XX-wiecznego konfliktu zbrojnego.
Nie mogły. Mogły mieć miejsce jedynie w konfliktach, które kończyły się okupacją.
jak nie dokończony??? Oczywiście że dokończony, sceną w której Kapral pochował swoich towarzyszy i wykopał "dołek" dla siebie słysząc w oddali szczekanie psów czyli tytułową "obławę" Niemców min. na niego. Nie miał już szans ujść z tego z życiem.
Pisząc "niedokończony", myślę nie tylko o ostatniej scenie, zresztą nie tak oczywistej, ale o całym filmie. Brakuje mi w nim realiów historycznych (np. w filmie żołnierze nawet nie czyszczą broni, która zawsze przecież powinna być gotowa do użycia, a także nie przywiązują wagi do umundurowania).
Pomyś, gdyby pan reżyser zechciał pokazać każdy posiłek, wypróżnienie, naradę sztabową i wartę każdego żołnierza, otrzymalibyśmy "Złotopolskich" podczas II wś. A tak to zmieściliśmy się w 90 minutach, a ja zapewniam, że broń była czyszczona. Ze strachu, że się zatnie w decydującym momencie... Myślę, że wbrew pozorom wielu "niezadowolonych" z "Obławy" ma problem z przetrawieniem obejrzanej historii. Was ten film nie znudził, po prostu nie do końca wiecie, co zobaczyliście: film wojenny ? O miłości ? O beznadziei życia ? Oglądajcie jeszcze raz i myślcie, proszę was kochani.
Noo główny bohater faktycznie mógł lepiej zadbać o swoje umundurowanie - zaszyć sobie dziurę w tym białym sweterku ;)
AK nie miało żadnego oficjalnego umundurowania - walczyli albo w mundurach polskich przedwojennych, albo w mundurach ze zrzutów brytyjskich, albo jak to jest pokazane w filmie we własnych ciuszkach.
Proszę o informacje gdzie w filmie pada iż to partyzanci z AK ? Blade pojęcie masz o oddziałach leśnych skoro myślisz że wojowali 6 dni w tygodni a niekiedy nawet w niedzielę, normalnie co chwila jakaś akcja i tak od 1939 do 1945, non stop planowali akcje zbrojne... .
W okresie zimowym oddziały w większości rozchodziły się do domów i zostawała garstka tych którzy wrócić nie mogli lub nie mieli gdzie oraz pilnujących obozowisk.
Prawda przychodzi, ale gdzie jest podane że to od " dowódcy Obwodu Nowy Targ Inspektoratu AK Nowy Sącz.". Raczej posługiwano się jego pseudonimem Szałas lub Borowy a nie nazwiskiem. My sobie możemy gdybać że to AK, ale nie powinniśmy stwierdzać że to pewnik.
padają słowa "Od Stabrawy". Problem z tym filmem jest taki, ze miesza fikcję z rzeczywistością. kiedy Wydra mówi o tym, że zwierzęta spaliły mu dziecko i żonę jest to nazwiązanie do tragicznej biografii Józefa Kurasia "majora Ognia".
Ale biorąc pod uwagę, że w filmie Wydra był w Anglii (prawdopodobnie jest cichociemnym) to raczej nie sądzisz że to oddział AL?
Padają słowa od Stobrawy, ale nie doszukuję się w tym postaci historycznej, to w końcu film nie dokument.
Mało to niemcy spalili ludzi w domach, to równie dobrze może być nawiązanie do innej postaci.
Wydra mówi że był w Anglii, ale nie wiemy tego na pewno, chyba że Camele uznamy za dowód ;)
Dużo wskazuje na to że to AK, ale pewności nie mamy a niektórzy tu jakieś elaboraty wypisują ze świętym oburzeniem, że to nie tak bo oni (znaczy AK) to nieskazitelni herosi i tym podobne bzdety.
Dlatego nie piszcie że to AK.
Z pewnym przyblizeniem można powiedzieć, że - przyjmując najbardziej optymistyczne (dla komunistów) szacunki - akowców było 10-11 razy WIĘCEJ niż alowców. Czyli statystycznie szansa trafienia w "Obławie" na inny oddział niż AK jest mała.
Mogli trafić na BCh, NSZ i kilkadziesiąt innych organizacji partyzanckich, więc trafienie na inny oddział niż oddział AK była spora. Szczególnie jeżeli weźmiemy pod uwagę liczebność BCh, których tak zupełnie na marginesie, mylnie łączy z AL , a to nie ta sklala i nie ten "klimat".
Ty chyba oczekujesz filmu sensacyjmego. Rzeczywistość była brutalna. Partyzantka AK wykonywała wyroki na donosicielach, atakowała transporty kolejowe i co najważniesze, dawała społeczności miałomiateczkowej i wiejskiej, poczucie istnienia RP. To z tych oddziałów narodzili się żołnierze, określani jako Wyklęci. AK to nie tylko miasta, to również obszary tzw. wiejskie. To było silnie zaznaczone na południu Polski.
Problem z tym filmem jest taki, że reżyser wespół ze scenarzystą chcieli widocznie stworzyć wielce uniwersalny obraz na temat Wielkich Dylematów Moralnych (Zdrada, Lojalność, Sens Życia itp. ) co w połączeniu z niewielkim budżetem dało bardziej kręcony w plenerze teatr telewizji, niż kino wojenne, którego odnowę wieszczą entuzjastyczni recenzenci. Przykładowo - w poście powyżej wymieniono aktywności Armii Krajowej (typowe dla większości formacji partyzanckich) - rzecz w tym , że żadnej z tych aktywności - prócz odstrzeliwania zdrajców filmowy oddział nie przejawia! Partyzanci i miasteczko żyją sobie w dwóch zupełnie odrębnych rytmach i światach - jedynym łącznikiem pomiędzy nimi jest sprawa Kondolewicza. Zresztą nawet nie pokazano w filmie szczegolnej bariery jaka oddziela cywilów i "leśnych" - ot, z miasteczka do obozu jest pięć minut drogi, ale i tak nikogo to nie obchodzi, nie ma żadnej interakcji pomiędzy tymi światami. Pewnie taki był zamysł realizatorów (i budżet), ale niestety bardzo sztucznie - właśnie teatralnie - to wszystko wygląda. Również cała ta brutalność (głownie przejawiająca się w bluzgach) wcale nie zrobiła na mnie wrażenia jakiegoś realizmu, ale bardziej inscenizacyjnej przesady. Nagromadzenie wątków erotycznych (trojkąt małżeński Kondolewicza, Wydra-Pestka, napaleni jak marcowe koty partyzanci) też wydaje mi się sztuczne - wystarczyłby jeden, za to dobrze i konsekwentnie poprowadzony. Mnie te wątki wcale nie oburzają, ale niekiedy wydają mi się śmieszne (głodni i przerażeni sytuacją partyzanci myślą tylko jak tu sobie podupczyć) albo melodramatyczne w bardzo tani sposób (to wielkie finałowe wyznanie Wydry, jak z serialu). Ten film ma swoje zalety - grę niektórych aktorów (Stuhr bardzo dobrze zagrał, Dorociński włąściwie powtórzył swój performance z "Róży", facet grywa w swoich filmach bardzo podobnych bohaterów w bardzo podobny sposób, nie wiem czy to dobrze dla jego rozwoju), ładne zdjęcia, no i podjęty temat. Ale gorące pochwały recenzentów wydają mi się bardzo na wyrost. To niezły film , ale w żadnym wypadku nie arcydzieło, czy jakiś przełom w polskim kinie wojennym. Rosjanie na identycznych motywach nakręcili o wiele lepszy obraz, pt. "Nasi" , obejrzyjcie, porównajcie. Rosyjski film wygrywa w na każdym polu - szczególnie dlatego, że to historia żywych ludzi ( trudno zapomnieć finałową rozpacz enkawudzisty, który uświadamia sobie, że właściwie nie ma dla niego miejsca po żadnej stronie - kapral Wydra przy tym bardzo blado wygląda), a nie pretekstowych figur z Wielkimi Dylematami Moralnymi. Szkoda że tak koturnowo nam wyszło.
Słuchaj, skąd ty wziąłeś Wielkie Dylematy Moralne ??? Tzn. skąd wziąłeś to określenie pisane wielkimi literami ? I ile masz lat ? Możesz się pomylić o 5...
7/10 to za dużo. Film oszczędny w treści i formie, nie pozostawił jakiś większych przemyśleń po seansie. Znów modny motyw coraz częściej pojawiający się w filmach z okresu II wojny światowej - seks w połączeniu z biedą i głodem. Dorociński zagrał kolejną tą samą rolę. Ten aktor w większości filmów gra tak samo.
Ale ten motyw tak naprawde istnial w kazdym konflikcie zbrojnym, a co dopiero kiedy grupa chlopow siedzi w nedzy w lesie, a poped seksualny likwiduja tylko za pomoca bromu. Glod to samo, ciezkie czasy, nie oszukujmy sie. Bieda tak samo. To nam wyprano mozgi, ze partyzanci to smigali zawsze w czystych mundurach i zachowywali sie jak zywe pomniki z marmuru. Kazdy mial swoje probemy, swoje skazy na charakterze i kazdy staral sie z tym uporac na swoj sposob.
Seks i głód to jedne z najsilniejszych popędów natury ludzkiej. A że wojna z reguły dobrowadza do biedy, to masz i biedę. Przemyslenia po seansie ? Wystarczy zadawać sobie pytania... Chcesz kilka "jokerze_skaterze" do główkowania?
1. Dlaczego nasz bohater zabija z bezwzględnością ślązaka, z którym tak ładnie dyskutuje o piłce ?
2. Gdzie oni do k-nędzy pochowali orzełki i biało-czerwone opaski ?
3. Po co zabijać tak uzytecznego kolesia jak młynarz ?
4. Dlaczego w ogóle kogokolwiek zabijać, przecież można chyłkiem opuścić las i udać się do domu. I np. zjeśc ciepłą zupę... Tak ?
5. Kim jest dziwny starzec z meldunkiem dla dowódcy leśnych ? I dlaczego nie wysłano - jak to w polskich filmach - 15-letniego gówniarza ?
6. Dlaczego Wydra "marnie" się posila, a nawet zadowala się tylko wąchaniem chleba na spotkaniu z Kondolewiczem ?
7. Z jakiego powodu Wydra płacze, siedząc w klatce, w ostatnich sekwencjach filmu ?
8. Dlaczego Wydra traci czas na pochówek kolegów zamiast spieprzać z lasu ?
9. Czemu reżyser oparł scenariusz na faktach zaczerpniętych z życiorysu ojca, jakby nie mógł zmysleć czegoś z weselszym zakończeniem ?
1) zabił zdrajcę - (ślązaka), który prawdopodobnie w ów czasach działał
jako szpicel-zołnież (gestapo) - rozmową o sporcie umilał czas sobie i
jemu.
2) po co im orzełki w lesie? a może to nie istotne w sumie? może lepiej
działać niż wyglądać? a może po co się mają się z nimi afiszować? skoro
to jakiś zapuszczony beskid jest..
3) patrz punkt nr.1 (szpicel- takich powinno się tak traktować -
zwłaszcza jesli rodzina jak i on sam miał o sobie jaknajgorsze zdanie)
4) bo niektórzy mają honor i czują się zołnierzami (nie mierz wszystkich
swoją miarą)
5) to był przecież człowiek z pobliskiego miasteczka- tak właśnie
działali łącznicy- jak również sam starzec, którego takim słowem
określono
6) pewnie się zastanawiał jak mało by wystarczyło jemu i innym
żołnierzom do szczęscia, cieszy się chwilą, wspomina?
7) był inteligentny/ poukładał sobie wszystko w głowie - zrozumiał co
zaistniało, że to wszystko było ogromnym złem całej tej wojny, ofiary,
poświecenie, miłość dla bliżnich -zdrada , ake w konsekwencji całego
"zezwierzęcenia" nie potrafił skrzywdzić kobiety...
8) patrz punkt nr4
9) nie mam pojęcia - ty wiesz pewnie lepiej
ps. pozdrawiam :)
ten serwis zadziwia zmieniam (edytuję treść) żeby finalnie przeczytać komunikat
NIE MOZESZ ZAPISAĆ ZMIANY :) no więc albo filmwebie kochany informuj proszę grzecznie dlaczego nie mogę dokonać zmiany albo nie proponuj takiego rozwiązania wogóle
PONIŻEJ właściwy post
1) zabił zdrajcę - (ślązaka), który prawdopodobnie w ów czasach działał jako szpicel-zołnież (gestapo) - rozmową o sporcie umilał czas sobie i jemu.
2) po co im orzełki w lesie? a może to nie istotne w sumie? może lepiej działać niż wyglądać? a może po co się mają się z nimi afiszować? skoro to jakiś zapuszczony beskid jest..
3) patrz punkt nr.1 (szpicel- takich tak własnie podczas wojny traktowano-ponosili winy za dzisiątki ludzkich istnień - dziwi mnie, że tego nie kumasz zwłaszcza jesli rodzina jak i on sam miał o sobie jak najgorsze zdanie- tłumaczył jedynie tym, że jest wojna i najważniejsze jest przeżyć, poukładać się z Niemcami)
4) bo niektórzy mają honor i czują się zołnierzami (nie mierz proszę wszystkich swoją miarą)
5) to był przecież człowiek z pobliskiego miasteczka- tak właśnie działali łącznicy- jak również sam starzec, którego takim słowem określono
6) pewnie się zastanawiał jak mało by wystarczyło jemu i innym żołnierzom do szczęscia, cieszy się chwilą, wspomina?
7) był inteligentny/ poukładał sobie wszystko w głowie - po masakrze..odciął się tam właśnie na parę chwil...zrozumiał co zaistniało, że to co się stało(śmierć towarzyszy broni) wszystko było ogromnym złem całej tej wojny, ofiary, poświecenie, miłość dla bliżnich -zdrada , jednak w konsekwencji całego "zezwierzęcenia" nie potrafił skrzywdzić kobiety...
8) patrz punkt nr4
9) nie mam pojęcia - ty wiesz pewnie lepiej
ps. pozdrawiam :)
Te pytania były dla joker_skatera. Ja tych pytań nie zadaję sobie, nie są to też pytania, na które należy odpowiadać wprost. Raczej służą do zastanowienia się nad filmem i poszczególnymi sekwencjami, jeśli ktoś sądzi, że "nie pozostawił jakiś większych przemyśleń po seansie". Dla Ciebie makbeth uwaga historyczna - żołnierz w mundurze Wehrmachtu, bez względu na narodowośc, nie ma nic wspólnego z Gestapo, czyli policją kryminalną. Ślązak trafił do wojska nie ze swojej woli, ale po prostu z poboru, po przyłączeniu części Polski do Rzeszy.
6) "Dlaczego Wydra "marnie" się posila, a nawet zadowala się tylko wąchaniem chleba na spotkaniu z Kondolewiczem ?" - jest(był?) taki rosyjski zwyczaj - zamiast popijać, zagryzać wódkę wącha się chleb albo słoninę.
Na resztę pytań nie odpowiem, bo mam wrażenie, że to zwykłe trollowanie jest.
Dzięki za ciekawą podpowiedź ad 6) , tego nie wiedziałem. Co do trollowania --- odpowiedziałem powyżej makbethowi, że nie są to pytania skierowane wprost do społeczności, ale rodzaj "zaczepki" w dyskusji z " joker_skaterem". Każdy, kto ma trochę wrazliwości i wiedzy, przerobi sobie Obławę bez pytań pomocniczych. Proszę nie odpowiadać na nie...
zgadzam się underhotdog , film przypomina sztukę teatralną - wrażenie to potęguje bliski plan, statyczna kamera i brak wartkiej akcji. Gra aktorska jest na przyzwoitym poziomie. Przez wariacje jednego zagadnienia, czy pokazywanie historii z różnej perspektywy mające na celu odsłanianie po kawałku całej prawdy film momentami był nudnawy, bo powtarzał się za często te same sekwencje, już w po 30 minutach można się pokapować co i jak. Film nie jest arcydziełem, ale jest dobry, do przełknięcia.
Mój dziadek był całą wojnę w AK w latach 90 odznaczyli go na porucznika.Całą wojne latał po lesie bez butów zagłodzony i brał udział może w kilku akcjach.Po wojnie za to że był w AK siedział w więzieniu."Czemu nie czyszczą broni" haha ale masz pojęcie.W oddziale mojego dziadka może dowódca miał jakąś broń.Ha ha ha powinni siedzieć czyścić broń i z patriotyczną pieśnią na ustach codziennie na śniadanie zabić paru szkopów i wysadzić kilka pociągów
mój wuj był w AK i nie zawsze była akcja, bywało, ze spał z głową na karpinie w lesie, nie było co jeść i nie było akcji. Tak było na Kielecczyźnie. To akurat, że siedzą i nic nie robią to żaden argument, że tak nie było, wg mnie akurat to przetrwanie w lesie oddaje prawdę
a wg Ciebie mieli siedziec w budynku przy samej drodze z wielkim szyldem ze tu siedzi AK, zeby niemcy mieli latwiejszy dojazd czolgami do nich?
Kolejny typ, który chce zobaczyć słynne: w imieniu Polski podziemnej skazuje cię na śmierć i strzał, ten film trzyma w napięciu, dobra akcja Stuhr-Dorociński, Sonia była taka cicha i bojaźliwa, że nawet nie wiem czemu wymienia jest w czołówce, co innego urocza WR.
Walduś i reszta po prostu przedstawia naszych chłopaków z czasów II WŚ, którzy bez szkoły, wychowani w II RP i podczas okupacji, więc co mieli z sobą reprezentować i jakich słów używać :)
Dobry i mocny film, ciekawe jak obecne chłopaki od mocnych wrażeń, potrafiliby przetrwać zimę w swetrze, w lesie, w szałasie, przy ognisku raz na kilka dni ;)
Więcej pokory i szacunku dla AK!
Również się zawiodłem. Powinno być więcej scen z tymi polskimi żołnierzami, a nie jakieś boczne wątki. Bardzo mnie też zdziwiło dlaczego bohater nie zastrzelił potem zdrajczyni, dzięki której zginął prawie CALUTKI oddział.
Wydaje mi się, że to dlatego, że on sam kiedyś stchórzył i zadbał o siebie a nie o bliskich (opowieść o mężczyźnie, kobiecie, dziecku i zwierzętach). Domyślił się, że Pestka musiała mieć podobny powód aby skazać partyzantów na śmierć, że stchórzyła w obliczu dylematu - lojalność wobec wielu towarzyszy czy próba ocalenia ukochanej siostry, która za roznoszenie gazetek w najlepszym wypadku poszłaby do obozu dla kobiet w Ravensbruck, a w najgorszym kula w łeb.
On po swoim tchórzostwie, żył ze świadomością tego co zrobił (albo raczej tego czego nie zrobił) i na pewno nie było to "fajne" (dlatego Wydra zachowywał się jak bezduszny golem).
Przechodząc do meritum, wydaje mi się, że stwierdził, że Pestka postąpiła w pewnym sensie tak jak on kiedyś, a on nie ma prawa jej oceniać. Ponadto, sądzę, że nie zabijając jej, skazał ją na życie ze świadomością tego co zrobiła.
TO MOJA INTERPRETACJA. Można się nią nie zgadzać, ale w kulturalny sposób proszę ;)
Pozdrawiam
Może nie zabił jej bo Pestka nie działała z pobudek materialnych czy innych tego typu ale poświęcała się na rzecz siostry. Co więcej Dorociński żywił jakieś hmmm uczucie ? do Pestki.
To nie jest kolejny bogoojczyźniany, megalomański gniot, a raczej dramat psychologiczny. Woja stanowi tło. Inna sprawa, że nie wszystko się "klei", ale kierunek jest dobry.