Jeden z tych filmów, co jak już obejżysz, to czujesz smutek.. że długo po nim nie zobaczysz coś równie dobrego. Zaskoczyła mnie retrospekcja (bo nic na to nie wskazywało) i przez to się pogubiłem. Przez to moja irytacja i pytanie po co?? ale zrozumiałem a im dalej tym lepiej. Sceny i gra aktorska na baardzo wysokim poziomie. Jak nie lubie Sthura tak tutaj: Chapeau bas. Scena wiszącego ss-mana przy akompaniamencie skocznej muzyki rodem jak z Tarantino :) genialne. A o niezrozumiałych dialogach nie chcę się powtarzać.. trzeba wiele razy niestety cofać film..Eh no ale co tu teraz zobaczyć następnego?