Fakt, ta część jest bardzo klimatyczna, taka tajemnicza, to pomarańczowe światło wszędzie, te laboratorium nieudanych klonów wciśniętych w formalinę. No i ten finałowy obcy, piękny, z ludzką huśtawką nastrojów, przechodzący momentalnie z krwiożerczego monstrum do potulnego, popiskującego szczeniaczka. :3 I odwrotnie! Fajnie twórcy na koniec zagrali na uczuciach widzów. Najpierw nienawidzimy go za zabicie własnej matki moment po porodzie, a następnie jest nam go szkoda w chwili, gdy ginie.
Z resztą ciekaw jestem jakby to było, gdyby został na tym dużym statku, a ten się nie rozbił, czy dogadał by się z pozostałymi obcymi? No i ciekawe czy jakiś twarzołap pokusiłby się skoczyć na jego, bądź co bądź, ludzką trzewioczaszkę? Z resztą dziwi fakt, że po zamordowaniu królowej nie został on rozszarpany przez pozostałe ksenomorfy...

zgadzam się z Tobą....Pomarańczowe światło jest mega tutaj...na tym statku jest bardzo upiornie ...chyba nawet bardziej jak na Nostromo. Wracając do finałowego obcego to zawsze się śmieje ,że na bank to musiała być samica bo miała takie zmiany nastroju właśnie :-D hehe Właśnie w drugiej części obcy chronili królową a tutaj mimo ,że nowy zamordował matkę to nic nie robili...czy po prostu ich tam nie było hmmm nie pamiętam teraz czy były tam inne xenomorfy bo akcja była zbyt wielka bym patrzył za innymi potworami :-) dobre spostrzeżenie ... musze przy następnym oglądaniu tej części obczaić czy są tam potwory czy nie :-) Pozdrawiam i dzięki za komentarz