PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=34462}

Obcy

Lo straniero
7,0 439
ocen
7,0 10 1 439
Obcy
powrót do forum filmu Obcy

Ja stawiam pytanie - jakie pytanie stawiał (retorycznie) Camus? Czy inny znaczy winny?
Nie jestem pewien. Książki nie czytałem, ale zakładam (być może błędnie), iż Visconti przełożył ją należycie na film. Nie mniej jednak ja tego nie kumam.
Film ma niezwykłą senną, duszną atmosferę. Niemalże widziałem to gorące algierskie powietrze. Marcello Mastroianni jak Arthur Meursaul wypadł... nie wiem. Niby dobrze, ale nie mogę do końca stwierdzić, jak miał wypaść, co miał odegrać. Postać to nie zwykle dziwna. O ile dobrze pamiętam we wcześniejszym "Zabójcy" Elio Petri, gdzie Mastroianni również był oskarżony o morderstwo, zachowywał się zupełnie inaczej, inaczej grał. To dowodzi, że potrafi grać. Nie mniej jednak Iluzjon zafundował mi, nie uprzedzając uprzednio, seans z polskim dubbingiem, stąd nie mogłem w pełni nacieszyć się kreacjami aktorskimi. (Ciekaw jestem czy oryginalnie Mastroianni mówił po Włosku czy Francusku, a może został zdubbingowany na Francuski?)
Tak czy siak w filmie obsada jest dobra, a reżyseria Viscontiego, wg mnie, świetna. "Obcy", podobnie jak "Śmierć w Wenecji" ma niesamowity, intrygujący, niepokojący, a miejscami wręcz hipnotyzujący klimat. Jak już pisałem świetnie przedstawiono klimat gorącego Algieru, ale czy to właśnie słońce tak męczyło Arthura? A może pustka? A może wyobcowanie? Nie mogę rozgryźć tej postaci. Zachowuje się dziwnie. Nie wiem niczego, brak mu swojego zdania, nie wie czy kocha, nie umie nikomu zdecydowanie przyznać racji, ani nikogo skrytykować, ciągle tylko przytakuje i jest na wszystko obojętny. Mówiąc dzisiejszym wulgarnym językiem ma wye*ebane :D
Miejscami sprawiał wrażenie idioty. Ale może fakt, iż nawet nie próbował się bronić był celowy? To dziwne, zważywszy na to jak zachowywał się w celi..
Scena zabójstwa jest dziwna. Arthur działał jak zahipnotyzowany.
A proces to już jakaś komedia, która pewnie miała być właśnie istota całej historii. Arthur nie wierzy w Boga, nie płacze nad matką, więc jest zły. Ale jakie to ma, ku*wa, znaczenie?! Zabił człowieka, ale o tym nie mówi się wiele. Było to coś pomiędzy obroną własną i amokiem, szałem (kto strzela do leżącego, rannego już faceta?), ale o tym też nie wiele się mówi.
Przeczytałem post plezantropa, który może nie tyle miażdży książkę Camusa, co próbuje ją miażdżyc. Jest tam trochę trafnych uwag, opinii, które podzielam i odważnej krytyki wbrew opiniom "biegłych". Ale jest też wplatanie jakichś wydumanych motywów, jak fatalizm, którego ja tu wcale nie widzę. Po za tym to krytyka książki, z przemilczeniem zalet filmu. Tak czy siak, plezantrop przytoczył wywiad z Camusem, gdzie autor mówi:

"(...) Streściłem „Obcego” jakiś czas temu, w zdaniu, które uznaję za paradoksalne:
- W naszym społeczeństwie każdy człowiek, który nie płacze na pogrzebie swojej matki, ryzykuje bycie skazanym na śmierć. Chciałem tylko powiedzieć, że bohater książki jest skazany, ponieważ nie bierze udziału w grze. W tym sensie jest obcym dla społeczeństwa, w którym żyje, błądzi na marginesie, na obrzeżach życia prywatnego, samotniczego, zmysłowego. Dlatego czytelnicy skłaniają się do traktowania go jako bankruta. Meursault nie bierze udziału w grze. Odpowiedź jest prosta: odmawia kłamstwa. (...)"

Ja to widzę. Visconti pokazał to wszystko dość klarownie, bez owijania w bawełnę. Ale co z tego? To pytanie również zadał plezantrop, ale ile jego kolega wzruszył ramionami, a on sam mówi, że nic., o tyle u mnie "Obcy" wywołał natłok myśli. Moje próby zrozumienia Camusa są, jak zwykle, z góry skazane na porażkę, bowiem nawet jak dojdę do jakichś wniosków, nie mogę mieć pewności, że o to mu chodziło.
Cała ta rozprawa była absurdalna i komicznie przerysowana, tak samo jak cały problem bycia obcym. Człowiek nigdy nie jest aż tak obcy, zawsze jest ktoś. Nie płakanie na pogrzebie nie stanowi też dobrego przykładu "bycia innym", bo wiele osób na pogrzebach jest pod wpływem środków uspakajających. A tak w ogóle to Arthur jest obcym na własne życzenie. Nie potrafi nawiązać kontaktów między ludzkich. W sumie dla bliskich mu osób, z którymi lubi przebywać, jest tak samo obcy, jak dla wszystkich innych, autentycznie obcych. I wcale nie za tą przerysowaną "obcość" jest skazany. Obcość stanowi tu jedynie pretekst, albo dodatkowy argument, ale gdyby nie zabójstwo, skazany by nie został.
Zresztą, pomimo, iż był obcy na własne życzenie, nie można mówić tego jak zarzutu. Arthur był obcy, ale był z tym szczęśliwy. Wbrew temu co pisze kosmiczny, wcale nie uważam, żeby był zmęczony życiem. Był raczej zmęczony oczekiwaniami społeczeństwa wobec niego, jako jego jednostki. Było mu dobrze. Lubił cygara, lubił bycie zmęczonym algierskim słońcem, lubił bycie z kobietą, której nie kochał, bo miłość nie miała dla niego znaczenia. Nie chciał uciekać do Paryża przed słońcem. Nie chciał nic zmieniać. Chciał żyć po swojemu, w sposób uznany za prostacki i egoistyczny.
Proces ma symbolizować chyba brak akceptacji społeczeństwa. Problem w tym, że morderstwo jest faktem i przyćmiewa całą tą alegorię bezsensowne osądu społeczeństwa.
Strasznie się poplątałem w tym wszystkim. Nie jest to film, po którym stwierdzam "jest świetny, wszystko super, wszystko kumam, mocna treść" . Ale czasem chyba wolę obejrzeć/ przeczytać, słowem - przyswoić coś, co pozostawi mnie ze pewnymi "ale" i da mi na długo myślenia (tudzież wypisywania moich, zapewne naiwnych, przemyśleń).
Zresztą nawet krytykując powieść Camusa plezantrop przyznał, iż forma jest rewelacyjna. I to samo tyczy się filmy Viscontiego.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones