PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=288488}

Obiecaj mi!

Zavet
7,1 11 266
ocen
7,1 10 1 11266
5,6 8
ocen krytyków
Obiecaj mi
powrót do forum filmu Obiecaj mi!

to chyba wyjaśnia fakt, że tak długo zwleka się u nas z jego premierą.
Zavet-to bardziej komedia romantyczna w sosie czarnego humoru, niż dramat i wydaje się być lekko przekombinowana,momentami męcząca swoją naiwnością.Może trochę za ostro powiedziałem, ale od MISTRZA który nakrecił znakomity "Tata w podróży służbowej",arcydzieło "Czas cyganów "oraz przepiękny "Życie jest cudem" spodziewałem się filmu lepszego.

ocenił(a) film na 8
jackozzy

Film jest świetny. Znalazłem w nim wszystko co najlepsze u Kusturicy. Jest to wręcz swoiste podsumowanie dotychczasowej twórczości tego reżysera. Dlatego fakt, że może nie spodobać się widzom niezbyt dokładnie, lub tym bardziej w ogóle go nie znających. Ale miłośnicy jego dziwnego, ale niepowtarzalnego stylu nie powinni być zawiedzeni.
Brak może Gorana, ale z drugiej strony muzyka jest i tak kapitalna, dużo lepsza niż w 'kotach' gdzie też Bregovića brakło. Tu mamy swobodne (w muzyce) nawiązania i do Morricone, i do wspomnianego Bregovića, i do... naszych 'Nocy i dni' i do wielu innych nie do końca wiadomo skąd, lecz skądś znanych motywów.
Skoro już nawiązujesz do 'Zivot je cudo', to chyba do tego filmu akurat najbardziej jest 'Zavet' podobny :> Nie lubię porównywać czy lepszy czy gorszy, bo to też mimo wszytko inne filmy, ale i tak poziom "artystyczny" w moim przypadku jest do ostatniego filmu zbliżony.
Tylko szkoda, że nie można było go obejrzeć po cywilizowanemu na dużym ekranie, bo to byłby wspaniały seans. Ale z imdb wynika, że w większości państw, wyżej niż Polska rozwiniętych kinematograficznie film ma trudności z przebiciem się.

ocenił(a) film na 3
sten44

Wybacz sten44, ale w zasadzie nie mogę się z tobą zgodzic w niemal każdej kwestii, które tutaj poruszyłeś. Po pierwsze stwierdzenie, że film jest "świetny" - jak dla mnie, jest nad wyraz odważne i najzwyczajniej w świecie przesadzone. Moim zdaniem to najsłabszy film Kusturicy, mimo iż uwielbiam niemal wszystkie jego pozostałe tytuły. Po pierwsze, po obejrzeniu odnosi się wrażenie, że film został zrealizowany na siłę, na prędko, bez przemyślenia, z fatalnie napisanym scenariuszem. Przede wszystkim dlatego, że w pewnych miejscach poraża on wręcz swoją naiwnością i strasznie płytkimi żarcikami, które na dłuższą metę przestają byc zabawne.
Co do muzyki, to dziwi mnie fakt, że dopiero teraz zauważyłeś fakt, iż do filmu nie skomponował ścieżki Goran Bregovic. Współpraca pomiędzy tymi panami zakończyła się już wiele lat temu. A od tego czasu komponowaniem zajmował się zespół Kusturicy, czyli "No Smoking". Dlatego też zawiodłem się trochę, bo oczekiwałem kolejnej dawki rewelacyjnej muzyki tego szalonego zespołu na miarę "Czarnego kota ..." czy "Zivot je cudo". Niestety i ścieżka dźwiękowa również zawodzi, podobnie jak i scenariusz. Dzięki wcześniejszym filmom Kusturicy zdążyłem pokochac bałkańską muzykę, która wręcz we wcześniejszych obrazach wylewała się niemal z każdej strony. Tymczasem w "Zavet" takich utworów jest strasznie mało, a sam motyw przewodni jest bezczelnie zerżnięty z "Amelii" (choc w Amelii motywem przewodnim ten fragment akurat nie był). Dlatego też słychac brak profesjonalizmu w ścieżce dźwiękowej, którą z niewiadomych powodów reżyser powierzył jednemu z członków swojej rodziny (który nota bene gra również w "No Smoking"). Tym bardziej nie mogę się zgodzic, że muzyka jest lepsza niż w "kotach", którą osobiście uważam za najbardziej udaną w dorobku Kusturicy, a która za pierwszy razem po prostu mnie zmiażdżyła i oczarowała, a którą zakupiłem już po kilku dniach po seansie w kinie. No ale to kwestia gustu.
Nie bardzo też rozumiem dlaczego porównujesz "Zavet" do "Zivot je cudo", bo w zasadzie oba te tytuły nie mają nic ze sobą wspólnego. Jeśli już mielibyśmy go jakoś porównac to tylko z "Czarnym kotem ...", ponieważ występuje tam nie podobny, a identyczny motyw. Przypomnij sobie, że w "Czarnym kocie ..." jeden z głównych bohaterów obiecuje swojemu dziadkowi,że znajdzie dla siebie żonę (a którą później zostaję tzw. "Bideroneczka"). Dlatego też bardzo się zdziwiłem, kiedy przeczytałem opis filmu, który ma opowiadac o chłopcu który obiecuje swojemu dziadkowi, że znajdzie dla siebie żonę. Szkoda, że reżyser z tak wielkim potencjałem z filmu na film traci na oryginalności i nie potrafi wymyslic czegoś świeżego. Niestety, ale muszę stwierdzic, że Kusturica nie dosc, że powiela te same pomysły, to z filmu na film jego forma coraz bardziej spada.

ocenił(a) film na 8
Enkil

Po pierwsze wybaczam, nie ma sprawy :)
Dalej, zasadniczo sie chyba zgodzę, że to najsłabszy film z ostatnich przynajmniej 6, bo prehistorycznych Ojca, Doly Bell i Bar Titanik nie widziałem. Ale to dla mnie nie ma znaczenia, bo staram się nie porównywać z natury rzeczy różnych przecież filmów i nie patrzeć na jeden przez pryzmat drugiego.
To, że film jest świetny to oczywiście, ze opinia subiektywna, którą zresztą podtrzymuję.
Humor może nie tyle był płytki, ale faktycznie dość rubaszny, a ja to określam "specyficzny" bo mnie osobiście on odpowiada. We wspominanym "Życie jest cudem" też była scena gdzie kibic sika na bramkarza podczas mecz czy coś w podobie :)
Zgadza się, ostatnim ich wspólnym filmem był "Underground". Potem posprzeczali się i ich drogi się rozeszły. A, że "to dziwi cię fakt, że dopiero teraz zauważyłem fakt" to tak naprawdę nie żaden fakt tylko Twoja chybiona interpretacja tego co napisałem :)

Do "Zivot je cudo" podobne są zwariowane pułapki czy też różne absurdalne wariacje z Trabantem. I ogólna konwencja absurdu (wspomniana scena z bramkarzem). Ale jak napisałem są tu nawiązania mniejsze, większe do może nawet wszystkich filmów wcześniejszych. Do "Kotów" sam zauważyłeś, jest też motyw-hołd złożony jakiemuś klasykowi. W tym przypadku jest to fragment "Taksówkarza" Martina Scorsese (w kotach był "Casablanca", w Arizona Dream Godfather II, Wściekły Byk i "Północ, Północny-Zachód"...)

P.S.
Odnoszę wrażenie, że strasznie dużo rzeczy Cię dziwi :) Jak fana Kusturicy trochę nie pasuje takie sceptyczne podejście, bo co się dziwić? :>

ocenił(a) film na 8
sten44

Dalej to właśnie w "Życie jest cudem" byłą chatka w górach na odludziu. A we wszystkich filmach jest motyw z wieszaniem/wiszeniem na zasadzie dźwigni (Czas Cyganów i Arizona Dream - komiczna próba samobójstwa, Koty - szlaban kolejowy itd...)

ocenił(a) film na 3
sten44

Przede wszystkim niezmiernie Ci dziękuję, że mi wybaczyłeś, bo już spodziewałem się, że nie będę mógł spac po nocach przez gryzące mnie wyrzuty sumienia ;)
Ale przejdźmy do rzeczy ... pierwsza sprawa - DZIWI mnie fakt (tak tak, czasem człowieka może dziwic kilka spraw - poważnie !!!), iż sam zgadzasz się, że to najsłabszy film w dorobku Kusturicy, a mimo wszystko podtrzymujesz swoją opinię o jego "świetności" (ja rozumiem, że jak się powiedziało "A", to trzeba powiedziec i "B" - bo "jak to będzie wyglądało", a i ego na tym ucierpi). Więc jeśli "Zavet" był świetny, to wcześniejsze filmy musiały byc zapewne po prostu perfekcyjnie niesamowicie zachwycającymi arcydziełami.
Co do Bregovica, to zaszło raczej nieporozumienie w niezbyt trafnie napisanym zdaniu, gdyż zdawałem sobie sprawę, że wiesz o rozejściu się dróg tychże dwóch panów, a nawiązałeś jedynie do faktu, iż szkoda, że nie współpracują ze sobą jak dawniej. Ale to akurat mało istotny szczegół.
Na "Zavet" czekałem bardzo długo i w zasadzie każda wiadomosc o nowym filmie Kusturicy sprawia, że podekscytowany z niecierpliwością czekam na premierę kinową. Tym bardziej, moje rozczarowanie było boleśniejsze, bo jak na tak długi okres przerwy, Kusturica zrobił, mimo iż szalone, ale niestety niezbyt logiczne i mało śmieszne filmidło, gdzie podczas seansu odnosiło się cały czas wrażenie, że zrobił je po prostu na "odwal się".
Ja natomiast podtrzymuję opinię, że humor w filmie był płytki(oczywiście nie non stop)- wystarczy wyliczyc głupie sytuacje z wywalaniem się albo uderzaniem w coś albo kogoś (to po prostu robi się nudne, kiedy widzi się to po raz setny).
Nie bardzo też rozumiem twoje wyliczone podobne sceny w filmach Kusturicy. Te o których mówisz, to mało ważne i drobne szczegóły - sam bym wymienił wieeeele innych np. wiecznie biegająca orkiestra muzyków za bohaterami, czy dziwaczne urządzenia. Ja natomiast porównałem "Zavet" z "kotami" ze względu na istotną i w zasadzie najważniejszą częsc fabuły, która po raz kolejny tutaj się pojawia. Szkoda więc, że tak dobry reżyser ciągle powiela identyczne sceny, czy motywy z filmu na film, bo po jakimś czasie, jak dla mnie, są one po prostu mało interesujące i przestają byc śmieszne. Czasem odnoszę wrażenie, że Kusturica zawsze ma stały grafik scen, które muszą byc w każdym filmie. Kiedy oglądało się jego pierwsze filmy - wszystko było szalenie zabawne, świeże, nowatorskie i oryginalne, a teraz wygląda to tak, jakby Kusturica jechał jedynie na wyrobionych opiniach o scenach, które zawsze ludziom najbardziej się podobały (w "Zavet" te wszystkie motywy są po prostu przeładowane).
Dlatego też, podsumowując, NIE DZIWI mnie fakt, iż koniec końców, nie doczekaliśmy się w Polsce premiery kinowej.

ocenił(a) film na 8
Enkil

Wiesz, ja właśnie pisałem, że nigdy, albo prawie nigdy nie patrzę porównawczo na filmy. Przyjmuję sobie fikcję, jakbym wcześniejszych filmów nie znał, dystansuję się od nich a skupiam na oglądanym dzięki czemu miałem świetną zabawę.
Biorę to bardzo umownie, ale powiedzmy na potrzeby tej rozmowy ułożę tak:

6. Zavet 9/10
5. Czarny kot... 9/10
4. Czas cyganów 9/10
3. Życie jest cudem 10/10
2. Underground 10/10
1. Arizona Dream 10/10

Nie wiem czy o to Ci chodziło, ale tyle chociaż mogę napisać. Dwa pierwsze to dla mnie osobiście istotnie genialne arcydzieła, pozostałe uważam za świetne, bo i naprawdę świetnie i miło spędziłem na nich czas.
Tylko widzisz to nie moja sprawa co Ci się w nim nie podobało, co by to było nie będę się z tego powodu dziwił ;P
Ani nie zamierzam Cię przekonywać do swojej opinii. A sam też czekałem na "Zavet" od kiedy się pojawiły pierwsze plotki.

Hehe, nie do końca rozumiem :) Skoro zdawałeś sobie sprawę czy coś to po co mi to tłumaczyłeś :) Rozumiem, że na wszelki wypadek :)

Po pierwsze odpowiadam na twoje zdziwienie co ma wspólnego Zavet z "Życiem...". Po drugie kontynuuję swoją myśl z pierwszego komentarza, że to swoiste podsumowanie dotychczasowej twórczości Kusturicy i stąd sporo aluzji do wcześniejszych jego filmów. Może i to drobne szczegóły, ale to właśnie w szczegółach niekiedy tkwi siła ;) i to one są akurat charakterystyczne dla twórczości reżysera.
A, że Zavet jest też bardzo podobny do kotów to oczywiście, że masz rację.

No i zgoda, że Emir się trochę powtarza i że to wszystko już było. To faktycznie spory minus. Z drugiej znów strony to kino wybitnie co by nie mówić autorskie. Tarantino z jednej, Kieślowski z drugiej , Allen z trzeciej strony też mają swoje triki, które powtarzają (powtarzali) co z czasem dla niektórych robi się irytujące.

I ja to lubię :) Kusturica robi po swojemu i nie idzie na kompromisy żeby się dobrze sprzedać. Ryzykuje: do mnie i innych trafi, do Ciebie i innych nie - trudno. Ale zrobi po swojemu :)

Pozdro

ocenił(a) film na 8
sten44

P.S.
Fabuła akurat to tak w kotach jak i w Zavet ma znaczenie drugoplanowe :) Albo i trzecio...

ocenił(a) film na 8
sten44

P.P.S.

Jaka fabuła w ogóle?????? ;D

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones