Film bardzo łopatologiczny i jak dla mnie zbyt "zachodni".
Ten film obraża inteligencję widza. Stworzony został widentnie dla tych, którzy nie mają żadnego pojęcia o historii i realiach. Zamiast wyraźnych symboli - totalna łopata.
Przykład 1:
Scena w pociągu - widz już wie, że Rosjanin upije się i zaśnie, a Jones ucieknie.
Przykład 2:
Scena z kanibalizmem - już samo imię starszegi brata wystarcza, żeby skojarzyć fakty. Ale zamiast tego dostajemy najpierw przeciągniętą scenę, następnie widok ciała prosto przed oczy i wreszcie główny bohater musi obowiązkowo zwymiotować.
W obu tych scenach (i wielu innych) wcale nie jest budowane napięcie. Te sceny są po prostu nużące.
Myślę, że wiele scen straciło na mocy, z powodu ich rozciągnięcia.
P.S.
Przesłania, które dla mnie są w tym filmie najważniejsze i bardzo aktualne: trwa wojna informacyjna/propagandowa, o tym co jest prawdą decydują Ci, którzy mają władzę, a gospodarka jest dla nich ważniejsza od ludzkiego życia.
Zgodzę się, że film jest w sumie dobry, ale faktycznie wiele scen jest jakoś tak dziwnie przeciągniętych. Początkowo myślałem, że główny bohater to postać fikcyjna, ale okazało się, że nie. Czytałem sporo o Wielkim Głodzie i zdziwiłem się, że ci ludzie w pociągu po prostu go nie okradli i nie zabili. Ale widać miał szczęście, bo z jego biografii wynika, że odbył wędrówkę po Ukrainie. Najbardziej brakuje mi tempa i napięcia w tym filmie.
W życiu! Spokojnie mogę sobie wyobrazić zarówno bachiczne, wylewne wywody Rosjanina, czy to szczere czy obliczone na zadzierżgnięcie kontaktu i zdobycie zaufania jak i jego umiejętne budowanie poczucia grozy, z ukazaniem światełka migającego gdzieś w tunelu. Wszystko było możliwe. Owszem, kanibalistyczna scena bez trudu dawała się przewidzieć, aczkolwiek, gdyby pokazać komuś spontanicznie scenopis, nie sądzę, by tak łatwo to odgadł.
Ludzie siedzieli w tym pociągu w nieco dziwnym układzie. Nie wiem czy ma to jakieś odniesienia historyczne, ale akurat cały sposób jego "zbierania materiałów" wygląda absurdalnie. Zupełnie nie tak wyobrażam sobie dziennikarza z dalekich stron, gromadzącego ważne informacje. To, że błąkał się bez ładu w pojedynkę, nosił jakieś wory, uciekał w nieznanej przestrzeni przed strzelającymi do niego ludźmi, konwersował półsłówkami po rosyjsku, to wszystko było po prostu dziwaczne i dla mnie nieprzekonujące.