Ten film jest równie śmieszny co Dzień świra i Wszyscy jesteśmy Chrystusami. Dziwię się, że ludzie wciąż traktują te filmy jako komedie.
Najgorsze że i w nas samych można czasem zobaczyć wspólne cechy z Bratkiem czy Miałczyńskim, wtedy kolejny raz należy się zastanowić ile w tym jest komedii a ile dramatu.
Dokładnie tak. Oglądając film miałam skojarzenia z "Nic śmiesznego". Ten film to na pewno nie jest komedia.
To dla mnie zawsze jest magiczna chwila gdy losowa osoba w internecie przyznaje mi racje. Cudnie :)
Miło mi :)
Dodam jeszcze, że dzień/dwa po obejrzeniu filmu jak zobaczyłam M.Stuhra gdzieś w innym kontekście to zrobiło mi się go żal, a jak Sonię Bohosiewicz to poczułam strach. Wniosek z tego, że zagrali bardzo przekonująco.
Dokładnie, w przypadku Dnia Świra jak i Obywatela niby co chwilę się śmiejesz ale komedia to bynajmniej nie jest...
Komedia jest formą dramatu - i ten film doskonale trzyma się konwencji. To dramat z elementami gorzkiej komedii w ujęciu satyrycznym przedwojennych kabaretów czy czasopism pokroju "Szpilek". 10/10! Nie jest to "Ukryta Prawda" czy "Projekt Lady" czy inna szmiropodobna współczesna produkcja dla mas.