Muszę przyznać, że przeraża mnie poziom komentarzy pod spodem.
O oceanach nie da się opowiedzieć w 2 godziny, ani nawet w cały dzień. Prawdę mówiąc, nie da się również tego zrobić w 5 lat studiów, ani przez całą wieczność. Studiuję oceanografię, a ilekroć widzę morze, zdaję sobie sprawę, że tak naprawdę ani ja, ani nikt inny, nie pojmie nigdy jego ogromu i złożoności.
Film ten nie miał na celu przekazania wiedzy(wydawało mi się, że to oczywiste), podobnie jak pozostałe dzieła Perrina, Mikrokosmos, Makrokosmos oraz podobny, chociaż innych reżyserów, White Planet. Zgodzę się, że w Oceanach być może brakowało odrobinę spójności, jednak co innego przedstawić ptasie wędrówki, a co innego opowiedzieć o życiu zamieszkującym 1,34mld km3 wody oceanicznej, będącej tak dynamicznym i skomplikowanym środowiskiem.
Osobiście nie przepadam za filmami dokumentalnymi, w których jest za dużo komentarza. W dodatku często przekazywane w nich informacje są wręcz błędne. Dlatego bardzo podoba mi się takie artystyczne rozwiązanie- piękne sceny+cudowna muzyka. Jeśli dla kogoś ten film jest nudny, to albo nie słyszał nigdy o wrażliwości artystycznej, albo totalnie nie interesuje się przyrodą(w tym wypadku nie rozumiem po co w ogóle się zabierać za taki film).
Film "Oceany" ukazuje nam PIĘKNO tego środowiska oraz jego mieszkańców, od meduz po rekiny, żółwie czy ssaki. Człowiek to piękno niszczy, zanim zdąży w ogóle je poznać. Drastyczne sceny doprowadziły mnie do łez(pomimo, że to nie pierwszy raz dowiedziałam się o okrutnych połowach ssaków morskich, czy obcinaniu płetw rekinom).
Odejdę trochę od tematu filmu. Cieszę się, że są takie filmy jak "Oceany", ale chcę zwrócić uwagę, że problemy, o których one wspominają, mogą wydawać się odległe, a w rzeczywistości, dzieją się tuż pod naszymi nosami. Od nas zależy, czy przyszłe pokolenia zobaczą jeszcze morświna w Bałtyku, czy humbaka w Atlantyku. Niestety Polska ma w krajach nadbałtyckich opinię największego truciciela naszego Morza. Mało kto zwraca uwagę na skład kupowanych detergentów, oraz na metody połowu ryb, które jemy. A warto, zanim będzie za późno...
Wracając do filmu, ogromną jego zaletą jest muzyka. Bruno Coulais należy do moich ulubionych kompozytorów, te chóry w jego muzyce są wręcz magiczne... No i piosenka "Oceans will be" po prostu niesamowita...
Podsumowując: wspaniały film dla ludzi wrażliwych na piękno natury, muzyka 10/10, zdjęcia 10/10, jednak dla osób lubiących proste amerykańskie kino okaże się z pewnością nudny.