"Straż przyboczna" (1961), "Za garść dolarów" (1964), "Ostatni sprawiedliwy" (1996)... "Oczy smoka" sporo czerpią z w/w tytułów. Fabuła choć podobna, różni się jednak nieco bardziej od pozostałych produkcji. Najbardziej film kojarzy mi się z dziełem Sergio Leone... pojawia się nawet meksykańskie poncho. Również pomagający protagoniście "dziadek" przypomina mi tego z filmu z Clintem Eastwoodem. Niestety w obliczu wszystkich wymienionych pozycji, "Oczy Smoka" prezentują się moim zdaniem najsłabiej. W ogóle uważam, że każdy kolejny tytuł jest słabszy od poprzednika. O ile jednak drugi od pierwszego nie dzieli znacząca przepaść, to trzeci odstaje od nich tak, jak czwarty od trzeciego. Nic nie mam do "odgrzewanych kotletów", o ile próbują chociaż dorównać znanym już pozycjom. Po co bowiem tworzyć coś co już w sumie jest, tyle że w gorszym wydaniu...