Nawet bez problemów produkcyjnych ten film zostałby zesłany prosto na DVD. Ma fatalne dialogi, cierpi na brak tempa, a widoczne znikome zaangażowanie aktorów przekłada się na znikome zaangażowanie widza. Całość zostawia posmak pilota przeciętnego serialu SF, a wrażenia beznadziei dopełnia okropny montaż.
Postawiłbym niższą ocenę gdyby nie naprawdę wzruszające (mnie) i zaskakujące (mnie) zakończenie. Oczywiście ono też jest spartaczone pod względem reżyserii, montażu i scenariusza, ale aż szkoda, że nie kończy lepszego filmu… Oprócz niego w głowie zostanie mi chyba tylko cameo Arnolda Vosloo, maksymalnie dalekie od utrwalonego wizerunku tego aktora.