PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=465651}

Odrębne światy

To verdener
6,7 765
ocen
6,7 10 1 765
Odrębne światy
powrót do forum filmu Odrębne światy

Niestety film nie jest wolny od przekłamań. Jest tendencyjny, nie jest obiektywny, wyraźnie opowiada sie po jednej ze stron które to sam tworzy. Jest w nim też sporo rażących nieprawd np. o podejściu świadków do edukacji, wykluczeń ale też rzucają się w oczy mniejsze nie dociągnięcia, które moim zdaniem dyskfalifikują film i pokazują, że jeśli był on konsultowany to tylko z wykluczonym ;) Jeśli ktokolwiek chiałby się dowiedzieć wiecej na temat dylematów podobnych do tych jakie miała bohaterka filmu, znajdzie tu wypaczoną i nieporadną walkę nie tylku organizacji o swojego członka, ale także nieporadną walkę bohaterki z samą sobą. Najsłabszą jednak stroną tego filmu jest brak argumentów, moim zdaniem niezbędnych aby to widz również podjął decyzję i choć przez chwilę zastanowił się nad sprawą, ciekawe też, że pokazując "tak trudny dylemat" film tak naprawde nie zadaje pytań. Należało by także dodać, że film jest w jakiś sposób krzywdzący dla Świadków Jehowy. Według mnie reżyser porwał się z motyką na księżyc, a to co przedstawił jest do do cna zuborzałym obrazem.
Do tych, którzy jednak chcą pooglądać ten film: pamiętajcię, że film to dramat, i choć opowiada o realnej sytuacji, nie jest to film dokumentalny.

ocenił(a) film na 9
ssnajper

A mnie się zdaje, że film jest mocno poprawny politycznie. Podejrzewam, że jest bardzo mocno złagodzony . Jestem zaskoczony sporą ilością dziwnie negatywnych opinii. Pierwszy raz oglądałem film o tej sekcie . Jest w nim sama prawda . I to mocno złagodzona . Wcale nie jestem pewny, czy ta sekta, tak łatwo pozwala odchodzić swoim wyznawcom ze zboru .

ocenił(a) film na 9
ssnajper

I jeszcze małą uwaga ssnajper : ten film "zuboRZały"(jak ty to piszesz), to an pewno nie jest;)

ssnajper

Kilka przekłamań z pewnością jest, ale nie są to przekłamania aż tak znaczące. Sara oczywiście grzeszyła, ale starsi zboru nie widzieli jak uprawiała z nim stosunki seksualne, nie mogli więc z całą pewnością powiedzieć, że doszło do rozpusty. Stwierdzenie, że "ponieważ mieszkacie ze sobą oznacza że uprawiacie seks" jest nieprawdą. A dziś wielu starszych tak właśnie rozumuje. Czy dwoje młodych ludzi mieszkających ze sobą musi koniecznie uprawiać ze sobą seks? Chyba to jest tylko niepobożne życzenie starszych zboru którzy wszystkich wkładają do jednego worka gdy "coś nie gra". A jak mąż/żona wyjeżdża do innego miasta i sobie pomieszkuje u jakiegoś brata/siostry to jest wszystko w porządku, nikt rozpusty nie uprawia. Oczywiście Sara teoretycznie przyznała się do tego, więc została za to wykluczona i tego nie neguję. Mogła przecież zdecydować się najpierw na małżeństwo tak jak nakazuje Organizacja. To jest dramat.

Jednakże nie zgadzam się z twoim twierdzeniem, że film zawiera rażące nieprawdy o podejściu świadków do edukacji czy wykluczeń. Dysponuję wieloma materiałami, m.in. publikacjami Organizacji z którymi się regularnie zapoznaję i jakoś nie widzę tych "rażących nieprawd".

ssnajper

moim zdaniem film pokazuje calkowita rzeczywistosc ;) a tak naprawde nawet powiem ze pokazuje ja w ubogi sposob bo obludnosc tej religii i tak w malym stopniu zostala tu pokazanna... skad wiem?? sama przeszlam przez podobne przezycia... nawet gorzej bo ojciec znecal sie nade mna psyhicznie i zmusil mnie do chrztu. ktos powie ze to byl moj wybor i ze bracia pytaja czy podejmuje samodzielna decyzje... tak pytali!! ale jako niepelnoletnie dziecko balam sie powiedziec ''nie''... za dozo tu do opowiadania... moge tylko powiedziec ze w tej ''religii'' (chociaz nie wiem czy jest to wiara wogole czy tak jak sami sie nazywaja - organizacja - ale bardziej ludzka niz boza) jest wywierana ogromna presja na kazdego czlonka. oczywiscie ci ktorzy ciagle podlegaja manipulacji tej ORGANIZACJI beda temu zaprzeczac i mowic ze kazdy podejmuje wlasne samodzielne decyzje, ale to klamstwo bo wszytko jest robione tak aby kazdy z osobna myslal ze tak jest a w gruncie rzeczy robi wszytko co chce organizacja... poza tym cale zycie jest pod scisla kontrola i jest to obludnie nazywane ''opieka''.kiedy skonczylam 18 lat wyprowadzilam sie do babci i mnie wtedy oskazryzyla matka ze spalam z chlopakiem i tez zazucili mi ''rozpasanie'' :/ nie poszlam sie tlumaczyc bo nie chcialam przezywac tych stresow na nowo... nie wypisalam sie z tej 'religi' bo bardzo kocham moja mlodsza siostre i ona mnie prosila abym tego nie robila poki tylko sie da bo zakazane bedzie miala kontaktowanie sie ze man w jakikolwiek sposob!! ale tak jak mowie zostalam wykluczona tylko za to ze matka zucila na mnie oszczertwo ktore nie bylo poparte zadnym dowodem a jedynie tym ze nie chcialam spotkac sie z komitetem sadowniczym bo mialam dosc powracania do koszmaru ktory trwal wczesniej 10 lat!! ten film jest swietny kiedy go ogladalam czulam znow ten dreszcz ten strach jak to jest byc w tej obludnej organizacji...!

jolka88w

To i tak miałaś lepiej niż dzieci katolików w niektórych sytuacjach.
1. Dziecko katolika nawet nie jest pytane czy chce przyjąć chrzest! Chrzest jest mu narzucony wbrew jego wiedzy i woli. Nie ma żadnej możliwości by powiedzieć: "nie, nie chcę".
2. Wyznawcy katolicyzmu są również pod silną presją, zwłaszcza gdy mają religijnych rodziców i otoczenie (spróbuj nie podejść do komunii czy bierzmowania). Spotykają się jako dzieci z przemocą fizyczną i psychiczną ze strony swych duchownych!
3. Czy katolik ma prawo podejmować samodzielne decyzje odnośnie swego życia? Nie! To regulują rozbudowane przykazania, nakazy i zakazy kościelne.

Organizacja katolików tym się różni od Świadków, że raczej trudno się od niej odłączyć. Świadkowie sami Cię wykluczą jeśli stwierdzą, że nie pasujesz do nich, natomiast w katolicyzmie możesz gwałcić, mordować, torturować niemowlęta, psy i zakonnice i nic! Dalej jesteś katolikiem!

Trzeba stoczyć nieraz niezły bój z proboszczem żeby raczył nas wreszcie wykluczyć z grona katolików.

ocenił(a) film na 6
krzysyek

Aj, tam wypowiadasz się, jakby to była jakaś ogromna wada, a tak naprawdę nie masz chyba pojęcia na jakich zasadach katolicka wiara funkcjonuje.
1. Zawsze mnie ten argument śmieszył. Rodzice narzucają dzieciom setki innych rzeczy, ale większość i tak się czepia zawsze tego chrztu.
2. Jaka presja? Jakoś nigdy nie czułam żadnej presji (matematyka była koszmarna, a nie komunijne egzaminy) i nie sądzę, by miało to jakiś wpływ, gdybym faktycznie nie przystąpiła do wymienionych przez ciebie sakramentów. Niektórzy w naszej szkole chodzili na etykę i jakoś nie wyglądali na nieszczęśliwych czy dyskryminowanych. W życiu szkolnym nie przeżyłam też żadnych psychofizycznych traum (nie wiem z jakiej strony internetowej wytrzasnąłeś takie stereotypy) W gimnazjum i liceum mieliśmy kilku całkiem fajnych księży, którzy mieli w miarę dobry kontakt z młodzieżą.
3. Nie znam religii bez takich elementów. Światem rządzą zasady i religia również je posiada. W prawie masz ich jeszcze więcej, co nie? Każda wiara ma swoje zasady, ale my jako ludzie mamy wolną wolę i podejmujemy w granicach własnego sumienia odpowiednie decyzje. Jeśli te nakazy i zakazy mnie nie przyduszają i pozwolą mi się stać lepszym człowiekiem, to nie widzę podstaw, by je odrzucać.

Uważam, że nie powinieneś się wypowiadać o sprawach, o których nie masz za bardzo pojęcia, a porównanie wiary katolickiej do Świadków było wcale nie na miejscu. Owszem ludzie grzeszą, ale człowiek może się nawrócić, otrzymać drugą, trzecią czy setną szansę i to jest piękne i tą skruchę się u takich ludzi ceni. Bo każdy robi błędy i każdy zasługuje na nową szansę, a jeśli ktoś chce tak usilnie odjeść, to "dla chcącego nic trudnego", więc nie przesadzaj.

Rini

Fajnie, że odpisałaś i chcesz podjąć rozmowę. Trudno nie zauważyć, że jesteś osobą młodą. Nie chciałbym Cię oceniać, chociaż Twoja wypowiedź aż się o to prosi, bo odwołujesz się w niej niemal wyłącznie do swoich uczuć i swoich opinii. Co przeczy obiektywności w dyskusji. Powinnaś starać się spojrzeć szerzej na dany temat i starać się spojrzeć na problem też z drugiej strony.

W dyskusji warto mieć podejście na zasadzie: "Być może gdzieś się mylę? Być może czegoś nie wiem i się dowiem?"

1. Porównujesz chrzest/religię do setek innych rzeczy? Problem w tym, że religia jest bardzo kontrowersyjnym aspektem życia ludzi. Bardzo zapalnym. Konfliktowym. Znaczna liczba bardzo religijnych (fanatycznych) osób nie jest nawet w stanie na tematy religii obiektywnie rozmawiać. Tak olbrzymie negatywne emocje jakakolwiek ocena (krytyczna) wyznawanej przez daną osobę religii budzi.

Dlatego wyznawaną religię przez obywateli traktuje się wielu państwach wyjątkowo. Wiele państw doświadcza szeregu manifestacji (czasem wymykających się spod kontroli) na tle religijnym (in vitro, prawo do przerywania ciąży, prawa par homoseksualnych do związków itp.). Często więc nie wolno nawet pytać o wyznawaną religię. Dziwić więc powinno Twoje" lajtowe" podejście do tej kwestii. Zapewne wynika ono z tego, że jeszcze nie napotkałaś (nie słyszałaś) o konfliktach jakie religie rodzą. Usprawiedliwia Cię poniekąd Twój młody wiek.

2. Bardzo fajnie, że nie doświadczyłaś w szkole problemów w związku z religią. Ale Ty i Twoja klasa nie stanowią wizerunku całego szkolnictwa w Polsce czy na świecie. Myślę, że nie jest tu miejsce by wstawiać linki do artykułów takowe problemy w Polsce opisujące. Jeśli nie znasz takich faktów, sama bez problemu znajdziesz je w Google. Argumentujesz ponownie na zasadzie "bo akurat mi się coś takiego nie przydarzyło, więc takiego problemu na pewno nie ma".

3. W zasadach religijnych jest ten problem, że są bezdyskusyjne. Piszesz, że uczestniczyłaś w lekcjach religii, więc powinnaś znać pojęcie dogmatu. Dogmat nie podlega dyskusji. Jest to zasada religijna, która wedle szamanów danej religii została nadana (objawiona) odgórnie przez wyznawane przez nich bóstwo. Nie podlega dyskusji i krytyce przez wyznawców, bo wówczas jest to poważny grzech. Nikt nawet nie podejmie z Tobą dyskusji o dogmatach religijnych.

Natomiast zasady świeckie są zmienianie cały czas, bo przecież świat się zmienia. Podlegają one stałej dyskusji, ocenie i krytyce obywateli. Przykładowo jeżeli społeczeństwo w dialogu społecznym dojdzie do wniosku, że posiadanie marihuany jednak nie powinno być karana karą więzienia (bo np. w USA marihuana jest już w wielu stanach legalna) , to tak prawo zostanie zmienione.

ocenił(a) film na 6
krzysyek

"W dyskusji warto mieć podejście na zasadzie: "Być może gdzieś się mylę? Być może czegoś nie wiem i się dowiem?""
Podczas takich poważniejszych dyskusji przyjmuję ogólnie wymienioną przez Ciebie postawę, ale Twoja okraszona negatywnymi stereotypami wypowiedź była daleko od tego i przyznaję, że trochę mnie zirytowała. Próbowałam się też zastanowić, co mógł czuć błądzący/szukający użytkownik, który miał okazję tu wejść i przeczytać przytoczone przez Ciebie słowa. Dlatego chciałam przedstawić (bądź co bądź na podstawie mojego przykładu i wcale nie zamierzam się tego wypierać), że często rzeczywistość nie składa się TYLKO ze straszliwych rzeczy. Jednak tego nie znajdziesz za bardzo w necie, bo jak od wieków wiadomo dziennikarze skupiają się tylko na z złych wieściach. To one przykuwają uwagę, wywołują emocje, sensacje. Powiedz mi, czy kiedykolwiek widziałeś takie Wiadomości, w których nie wspomnieli o jakieś katastrofie, zamachu, aferze, śmiertelnych ofiarach czy innej negatywnej informacji? O dobrych rzeczach niekiedy nawet nie wspomną, no chyba że zostało nieco antenowego czasu. Dlatego tak bardzo cenię dobre wiadomości - są rzadkie. Nie dlatego, że jestem (jak zapewne sądzisz) przyodziana w różowe okularki. Zdaję sobie sprawę, jakie konflikty może wywołać wyznawana wiara i z jakimi problemami spotykają się same osoby wierzące, ale to jest tylko jedna strona prawdy, a nie całość i to właśnie chciałam w mojej wypowiedzi przekazać.

ocenił(a) film na 1
jolka88w

Jolka, ale winę za tę sytuację nie zwalaj na organizację, tylko jeśli już, to na rodziców. Najwyraźniej nie rozumieli tej prostej zasady, że każdy chrzci się wtedy, kiedy on sam chce, kiedy on czuje, że powinien i jest gotowy. Ja mam lat 20, moi rodzice są ochrzczonymi Świadkami Jehowy, ja nie. Jakoś nie czuję nacisków ani z ich strony, ani ze strony braci w zborze. Cóż, mogę tylko powiedzieć, że miałaś pecha, bo Twój chrzest nie był niczym dobrym, skoro był wymuszony. "Całe życie pod ścisłą kontrolą"?! Kobieto, to ja naprawdę nie wiem jaki Ty miałaś zbór, zaczynam Ci współczuć. To brzmi tak, jakby każdy wyznawca był całkowicie inwigilowany, na podsłuchu, a każdy jego zły krok od razu by był nie wiem, odnotowywany i potem nie wiem co, kara? Naprawdę nie wiem wśród jakich ludzi Ty żyłaś, w każdym bądź razie jeśli było rzeczywiście tak, jak piszesz, to raczej nie wśród normalnych. Znam to środowisko bardzo dobrze, do tego jestem bardziej obserwatorem niż uczestnikiem, że tak powiem, i śmiało mogę oświadczyć, że NORMALNIE nikt nikogo do niczego nie zmusza i nikt nikogo nie kontroluje. A co do samej organizacji - zdecydowanie jest Boża, polecam Ci poczytanie roczników i historii ŚJ i włączenie logicznego myślenia.

Świadkowie Jehowy to nie sekta, tylko związek wyznaniowy, tak nawiasem. To nie do Ciebie, Jolu, tylko ogólnie.

ssnajper

Film dokumentalny byłby jeszcze gorszy dla Świadków Jehowy, to ludzie gardzący innymi i bezlitośnie traktujący swych współwyznawców...

soplic68

Ja tam ich pogoniłem nie raz z przed drzwi :D
Sam urodziłem się Katolikiem, przeszedłem później na wiarę Prawosławną i żadne odwiedzacze Jehowki czy inne odłamy mnie nie interesują.
A dla ateistów mam tylko jedno do powiedzenia:

Było to w czasie wielkiego głodu. A jednak nie wszyscy umierali z jego powodu: bogaci zatroszczyli się o to, żeby napełnić swoje spichlerze zbożem, oliwą i suchymi warzywami.
Khadidża, żona Nasreddina, rzekła do swojego męża:
- Życie w naszej wsi stało się nie do zniesienia: połowa mieszkańców jest bardzo bogata, podczas gdy druga połowa nie ma co jeść. Wszyscy cię szanują, Nasreddinie, gdyby więc udało ci się przekonać tych pierwszych do podzielenia się bogactwem, wszyscy ludzie żyliby szczęśliwie.
- Masz całkowitą rację, żono, odpowiedział Nasreddin. Pójdę do nich natychmiast.
Opuścił dom i powrócił dopiero wieczorem, zupełnie wyczerpany.
- No i co? zapytała niecierpliwie Khadidża. Czy powiodło ci się?
- W połowie.
- Jak to - w połowie? - Ponieważ udało mi się przekonać do tego biednych.

Przypowieść Nasreddina Hodży (postać utożsamiana od XIII wieku z humorem i mądrością przez Arabów, Turków i Persów)

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones