oglądałam film i kiedy Raphael pożegnał się już z dziećmi i szedł na śmierć film się urwał i nie widziałam zakończenia ;/ sprawdzałam na Youtube ale z tego, co widziałam, to kończy się jak on wchodzi do tego podziemia. no i co? przecież przez cały film rozwijała się akcja żeby wybuchnąć na końcu poprzez te tortury i z tego nic tym razem nie wyszło. byłam zawiedziona, całe napięcie na marne, nie rozładowane, bez sensu... jeden z ciekawszych filmów jakie widziałam, ale na końcu byłam zawiedziona.
Chyba o to wlasnie Deppowi chodzilo, chcial pokazac caly tydzien przed smiercia Raphaela, jak wykorzystuje ostatnio dni, jakie ma rozterki itp itd. A jesli kochanie czekalas na te tortury to trzeba bylo obejrzec Pile albo Blizne, tam tego dosyc duzo (co nie zmienia faktu, ze oba filmy lubie :))
a mnie się wydaje ,ze akcja nie dążyła do tortur, więc zakończenie moim zdaniem dobre , bardzo ciekawy film
o boze... naprawde spodziewalas sie tortur ?!!! jesli po calym filmie ukazujacym dobre serce i milosc tego czlowieka chcialas zobaczyc jego torturowanego to jestes chorym czlowiekiem.
film skonczyl sie dokladnie tak jak powinien.
A moim zdaniem zakończenie torturami wcale nie byłoby takie nieudane. W większości horrorow popełnia się właśnie ten błąd, że kompletnie ignoruje się kwestie przywiązania widza do bohaterów, a fruwające flaki na nikim nie robią większego wrażenia. W tym przypadku podobny zabieg zadziałałby na psychike oglądającego a film bardziej zapadłby w pamiec. Oczywiście nie twierdze, że obecne zakończenie jest złe, ale nie poczuwam się do roli "chorego człowieka" dlatego, że brałam pod uwage inne. To tylko film, troche dystansu.
Słabiutkie zakończenie moim zdaniem, bez rewelacji, jak zresztą cały film. Było ciekawiej, gdyby ten inwalida powiedział, że to tylko test i dał mu resztę kasy. Albo Depp zabezpieczył w jakiś sposób rodzinę (bora bora;D ), a sam wkroczył tam z policją.
Czytając zamieszczone tu posty, ze smutkiem odkrywam jak niewiele osób zrozumiało ten film. A przecież chyba nie tak trudno pojąć, że nie chodzi o ucieczkę z pieniędzmi (ha-ha), szczęśliwe zakończenie na egzotycznej wyspie, o test, o relację z policyjnej akcji czy w końcu o wypruwanie flaków i krew, krew, krew. Nie chodzi o sensację, przygodę czy o horror.
To film o miłości i poświęceniu z miłości. O tym, jak wiele jest się w stanie zrobić dla ukochanych osób.
Raphael jest gotów umrzeć w męczarniach. I zrobi to, świadomie, ponieważ na tym polega jego odwaga.
Bohater nie może uciec przed torturami, bo sensem filmu jest jego poświęcenie, miłość do rodziny i chęć opieki (może rozumiana w zły sposób, ale to jego wybór).
Taak, tak, o poświęceniu. Ale to "przesłanie" nie wyklucza innego zakończenia a o tym właśnie toczy się tu dyskusja. Swoją drogą wątpie, aby ktoś tego akurat nie zauważył, albowiem szczególnie głębokim to nie jest. Btw. To, że napisałam, że mocniejsze zakończenie zapisałoby film w pamięci widza nie znaczy, że tylko tego od filmu oczekiwałam (pomijając to, co od niego dostałam). Kłania się czytanie ze zrozumieniem.
Moim zdaniem właśnie przesłanie całkowicie wyklucza inne zakończenie.
P.S. Nie zarzucam Ci, że głównym celem obejrzenia tego filmu przez Ciebie była chęć zobaczenia brutalnego morderstwa. Właściwie moja odpowiedź odnosiła się raczej do postu pred89. Kłania się czytanie ze zrozumieniem.
Zrozumiałem doskonale przesłanie tego filmu, jednak nie wywarło ono na mnie większego wrażenia. Dobry film powinno się oglądać z zaciekawieniem, ten mnie znudził. Lepsze dla filmu byłoby zastąpienie marnego(moim zdaniem oczywiście) przesłania, ciekawszą fabułą, zwrotami akcji, tudzież lepszym zakończeniem. I nie mam wcale na myśli flaków, efektów specjalnych itp.
Ok, ok.
Mogę zaakceptować, że film Cię nie poruszył, czy że Ci się nie podobał i mam nadzieję, że nie wychodzę na jakąś zakochaną do szaleństwa fanatyczkę (bo nią nie jestem), ale nie możesz pisać, że film byłby dobry... gdyby był zupełnie innym filmem. Bo nie jest.
To tak jakbyś napisał o Monty Pythonie, że właściwie Cię nie rozśmieszył i właściwie cały wątek komediowy był do niczego (i naprawdę nie wnikam teraz w to, czy jesteś fanem M.P.) i fajniej by było, gdyby to był film np. o poszukiwaniu Graala przez rycerzy króla A. nakręcony na serio z zachowaniem realiów epoki. Bo nie jest.
M.P. bardzo lubię, ale zrozumiem, jeżeli komuś się wcale nie podoba, ponieważ humor zawarty w nim jest dość specyficzny i nie dla wszystkich. Jakoś nie mogę sobie wyobrazić zatwardziałych i konserwatywnych katoli śmiejących się do rozpuku gdy Brian na krzyżu śpiewa "Always look on the bright side of life".
takie zakonczenie przeraziło mnie o wiele bardziej niż najkrwawsze sceny z siekanek. Pozostawia wyobraźni pełne pole do popisu.
Masz na myśli "Żywot Briana" czy "Odważnego"?
Mnie jednak bardziej przeraża siekanka i kretyńskie, hollywoodzkie pranie mózgu niż piosenka, która zapewne gorszy katolików-fanatyków.
Byc moze ale film mial skłonic do refleksji nad wieloma aspektami zycia a nie byc tania sensacja.