pasował mi Don Vito Corleone, prawdziwy mafiozo, a jednocześnie wspaniała głowa rodziny, zatroskany ojciec, wyrozumiały człowiek. Michael Corleone był już bardziej bezwzględny, okazał się kiepskim mężem, zaczął tracić rodzinę. Z ojcem chrzestnym zawsze najbardziej będzie mi sie kojarzył Marlon Brando w roli Vito Corleone.