PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=748224}

Okja

7,1 43 853
oceny
7,1 10 1 43853
7,2 34
oceny krytyków
Okja
powrót do forum filmu Okja

Nie mogę jakoś uwierzyć w te tłumy, ekstatycznie wiwatujące na wieść, że powstaje superświnka, której przeznaczeniem jest bycie zabitą, poćwiartowaną i zjedzoną. Nie uwierzę, że wokół takiej idei możnaby wzbudzić entuzjazm i radość tłumów. Nawet, jeśli większość ludzi je i lubi mięso, to naturalną reakcją jest raczej zmiatanie tematu pod dywan i udawanie, że się nie wie, co się dzieje między etapem „żywa świnka” a etapem „smakowita plasterkowana wędlinka na plastikowej tacce w supermarkecie”. Więc te sceny wiwatującyvh tłumów są wg mnie zupełnie nieprawdopodobne. To po pierwsze.

Po drugie, w filmie było powiedziane, że wybrano 26 najładniejszych świnek, rozesłano je po świecie, i że po 10 latach Okja była z nich największa i najdorodniejsza. O tym świadczy np. zdziwienie Gyllenhaala, gdy zobaczył Okję po raz pierwszy - był zafascynowany, że taka duża wyrosła. A potem pod koniec filmu okazuje się, że wszystkie superświnie w fabryce Mirando są dokładnie tej samej wielkości co Okja. Na tyle duże i podobne, że bohaterowie mają poważny problem ze znalezieniem Okji w stadzie. No to jak to jest? Okja wyrosła większa, dzięki lepszym warunkom na wolności, czy jednak nie? Jeśli cała reszta superświń była podobnej wielkości, to dlaczego Gyllenhaal się dziwi? Niekonsekwencja autorów, jak dla mnie zabijająca realizm.

Po trzecie wreszcie, film mi się chwilami dłużył - długie ujęcia w lesie na początku, dłuuugie ujęcia jak Mija biegnie do Seulu (a potem pyk! i nagle już jest z powrotem w domu, wygląda że tego samego wieczora), i trochę jeszcze innych dlużyzn, których teraz nie pamiętam.

Po czwarte - chwilami nieco zbyt nachalna propaganda proekologiczna. Ach och, jakaż ta Mija ekologiczna i „sustainablowata”, bo dużą rybę zabiera na obiad, a małą rybkę wpuszcza z powrotem, żeby mogła podrosnąć. Albo dziadek Miji, który nie wyrzuca starego telewizora, bo jest jeszcze dobry. Ach och, jak ślicznie :) (oczywiście tak właśnie powinno się robić, ale w filmie było to trochę zbyt nachalne i łopatologiczne, jak dla mnie).

Z plusów natomiast wymienić mogę ogólny klimat filmu - czuć, że to nie jest typowe kino amerykańskie, i trochę się siedzi jak na szpilkach, nawet w trakcie dłużyzn, bo nigdy nie wiadomo, czy twórcom nagle coś nie odwali, i ni stąd, ni z owąd, w najspokojniejszym momencie nie zacznie się nagle jakaś krwawa jatka :) (Snowpiercer się klania :) ). Ot, jak chociażby w scenie gdy się okazuje, że Azjata z drużyny obrońców zwierząt podszedł kreatywnie do tłumaczenia wypowiedzi Miji - i wtedy niby-pokojowo usposobiony przywódca, ni stad, ni z owąd, wali mu głową o biurko, i kilka razy kopie już leżącego pod ścianą koleżkę.

Na plus też to, że Mija po kilka zdaniach zamienionych z Amerykanami nie zaczyna nagle magicznie mówić po angielsku, co jest nagminne w filmach hollywoodzkich. Tu, mimo że jest pokazane, że próbuje się angielskiego uczyć, jednak konsekwentnie do końca filmu mówi głównie po koreańsku. Jest jeszcze w filmie kilka głupotek, budzących u mnie raczej uśmiech politowania niż pozytywną reakcję - np. Okja kumająca prawa fizyki, i rozkminiająca w kilka sekund co zrobić ze sznurem, na którym Mija wisi nad przepaścią, żeby Miję uratować - taaa, jaaasneee ;P

Krótko mówiąc - film nietypowy, wart obejrzenia po to, żeby doświadczyć czegoś nakręconego inaczej niż typowa hollywoodzka familijna papka, ale raczej mało porywający i chwilami trochę bezsensowny.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones